Kolczyk…

Mam magię wokół siebie.

Wszystko ma duszę i rozmawiam z tym co inni określają jako: przedmioty, tudzież martwa natura.

Dlatego wiem, że gdy nagle znika jeden z moich kolczyków, coś się wydarzy. Coś wielkiego, zmiana… i chyba się boję. Ostatnio była przeprowadzka. Z jednej strony coś dobrego, bo musieliśmy gdzieś mieszkać, z drugiej spotkanie z jednym z najagresywniejszych duchów: zwaliła mnie ze schodów i próbowała utopić.

Tak więc moje życie w szklanej kuli może się znowu zmienić…

Ale to też najważniejszy, dla mnie najbardziej magiczny okres… i ta pełnia!!! Może tym razem nie będzie źle? Może spełnią się jakieś nasze marzenia? Ale tak w ogóle, to do grzyba gdzie się podział ten kolczyk? Noszę takie specyficzne, długie łańcuszki, które z jednej strony mają taką pałeczkę a z drugiej gwiazdkę albo coś innego… no dyndasy, które można przewlec przez dwie dziurki… więc nie mógł zniknąć łatwo, jakoś tak zwyczajnie. No za wielka to sprawa.

Magia jest we wszystkim… szczególnie teraz…

A tzw. święta? Dla mnie od ponad dwóch tygodni. Nic na to nie poradzę, że ważniejszy jest dla mnie ten okres przed niż po… a Sylwestra nie trawię!!!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Kolczyk…

  1. saikol pisze:

    Z tym Sylwestrem , coś w tym jest…

Dodaj komentarz