„Nikt tego nie rozumiał, ale cóż… nie było w tym nic niezwykłego. Zwykle nie rozumieli, albo zwyczajnie ich to nie obchodziło, starali się wymijać zakręcającym krokiem, lub po prostu udawali, że nie widzą. Jedynie w takim miejscu jak Sklepik z Niepotrzebnymi, można było zrozumieć wszystko i zaakceptować każdy kształ rzeczywistości i przyszłości, oraz czkawkę i problemy gastryczne przeszłości. Nawet „Casting na umieranie”, przeprowadzany wraz z pierwszymi, rozszarpującymi bezczelnie wilgotną ziemię, dumnymi ze swej nagłej młodości, pewności początków, wierzącymi, że są na tym świecie po raz pierwszy i wiedzącymi wszystko. Te pozbawione pajęczyn strachu oznaczającego nazbytną dojrzałość, wiosennymi, zachłannymi kwiatkami.
Nawet on był czymś zwyczajnym… czymś o wiele bardziej irytująco ciekawsko zabawnym, niż narodziny!
Sponsorem były jak zwykle Doniczki z Piwniczki oraz Niecałowalne Żaby. Przedmiotem konferencji poprzedzającej wyżerkę: wymiana mądrości odchodzenia, wierzeń, obaw o to co będzie, nadziei i konstruktywnej krytyki pochówków. Spalania ekologicznego, rozrzutności kompostowej i form odciskania tego, co dla potomnych. W tym roku wyrysowane hasło głosiło dumnie, choć krzywo i w dziwnych kolorkach: To be kompost or not to be kompost?
Dla każdego coś mile ostatecznego…”
(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)
Wyspa się wiosnuje… spod ziemi wyłażą nadmiary optymistycznych stworzeń, skrywających cokolwiek zmienne intencje. Wiadomo, że pory roku zmieniają się i w ogóle biegają jak te chomiki w kółku… ale jednak niektóre z wzrastających roślinek namiętnie kojarzą mi się z alienami… I jeszcze te cudwone, jakie śliczniuchne, niczym pietruszka, czy coś w ten cudo zdrowy deseń, a jednak trujące coś.
Cóż, i świat przyrody skrywa wyraziste osobowości.
Ying i yang wciąz ze sobą tańczą namiętne tango, starając się jednak do końca nie zmieszać. Czasem tylko wstrząsają nimi zmienne nastroje. I tak powinno być. Uświadomienie sobie, iż Wyspa naprawdę wie co robi, może być dla wielu wstrząsające, ale serio, tak jest łatwiej… życie wcale nie jest takie skomplikowane, chyba że sami się skoncentrujecie wyłącznie na całkiem zbędnych, obrzydliwych utrudnieniach.