Pan Tealight i Panowie Obluzowani…

„Przyszli zjeść Wiedźmę Wronę.

Ot zwyczajnie, choć też może nie AŻ tak zwyczajnie.

Ubrani w odprasowane, czarne garnitury i nader nudne, dziwnie ponure krawaty… czekali z tymi teczkami wiszącymi z prawych dłoni i… Tak ten wyższy miał w lewej ręce słoik ogórków – Pan Tealight stawiał na korniszony, sądząc po ostrym aromacie, wieczko się chyba obluzowało. Ten niższy miał ze sobą musztardę, a ten z nierówno ogoloną twarzą keczup. Jednak tylko ten z loczkiem nad dolną wargą miał w ręce białą torebkę z napisem „Cukier Kryształ”.

Cukier krzepił!

Pojawili się pod Sklepikiem o świcie. Dokładnie z pierwszym promieniem słońca i przegonili ze ścieżki Ojeblika – małą, uciętą główkę ćwiczącą TaiChi (tudzież odmianę dla tych lekko pozbawionych kończyn). Wystraszyli wszystkich swoją nadmierną uporządkowaną garderobą i niepasującymi dodatkami. Ale obowiązek nakazywał pokazać im Wiedźmę.

Pan Tealight, prowadząc ich ulicą do chatki Wrony Pożartej Przez Książki, słyszał popcorn pykający w mikrofalówkach i na patelniach, oraz wszelakich mieszkańców moszczących się wygodnie w oknach…

CZAS ZACZĄĆ IMPREZKĘ! Potem będzie pieczyste!

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)


PS. Z cyklu przeczytane: „Na krawędzi” Ilona Andrews -przyznaję bez bicia, że po prostu się ubawiłam. Ubawiłam się i zaczytałam na chwilę. Bo choć bohaterka to zlepek wielu podobnych, a ten ON zwyczajnie kręci, no i choć Babcia i Dziadek znowu są genialny, no i choć można się czepiać, że tosz to nie jest jakoś wybuchowo nowatorskie, wiecie ta fabuła i tak dalej. Owa cała magia i zwyczajność i bajkowość w zaroślach powieści… i choć w rzeczywistości to opowieść o Kopciuszku, Śnieżce, czy tam Pięknej i Bestyji… To ja zwyczajnie kocham pisanie duetu skrywajęcego się pod mianem Ilona Andrews, a i tłumaczenie też!

Tą skwapliwą swobodę słów, ową nieopieszałość w komiźmie, a jednocześnie tradycyjność społeczną. I to pomieszanie z poplątaniem, co to jednak gra, tańczy i se buczy, nawet jak w łeb mu się huknie.

Ech! Lubię!

A z Wyspowej codzienności: mamy nowego monstera ku inspiracji. Cudowny jest i wymiata!!! Of course Monsters.ETC. Yeah, I am addicted, and yeah! I feel good about it!

Magia jak najbardziej nadal u nas w natarciu… dodatkowo wiatery są i tak! pada śnieg!!! (magia sponsorowana przez Wands of Transformation)

And I got amazing card from Kittypinkstars!!! Thank You one more time!!!

And some Feelings magic from Taylored Curiosities!!! Yeah, my world is a bit cuter than always!!!

Cóż, życie na Wyspie jest zaskakujące czasami! A może nie zaskakujące? Może to, co zaskakujące, w rzeczywistości jest tutaj normalne? Ale czy wtedy to co, nie normowalne, nie jest normą? I wyjdzie na to, że no wiecie… jestem zwyczajna? Hmmm, muszę się nad tym zastanowić, albo i nie.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz