Jak książki seks uprawiały…

Chochel, nader marny, aczkolwiek wybitnie nietuzinkowy chochlik pisarski Wrony Pożartej Przez Książki, miał na sobie gacie Admina. Owe gacie miewał na sobie zwykle zawsze i Pan Tealight nie był zdziwiony jego wyglądem. Nawet tym, iż były to ogromne gacie, jak na takiego chudego wypierdka, z drapieżnie rozpartym na pośladkach Mikołajem. Zdziwiło go to, że chochlik w ogóle pojawił się w sklepiku. Zwykle unikał go niczym kąpieli, tudzież wszelakich sposobności do zmiany garderoby, jakie Wiedźma, nader często, starała się wciskać w jego życie. Co gorsza, sprawiał wrażenie naprawdę zmartwionego i nadzwyczaj dorośle zaniepokojonego… TYM tematem.

– Ja wiem, że ona jest niemłoda. Zresztą nie wiem czy kiedykolwiek była młoda, ale żeby mieć taki problem? Niby rozumiem, to nie do końca człowiek, ani nawet od początku brak pewności, ale żeby mieć takie problemy… Przecież wyobraźni jej nie brak. Może to moja wina? Może po prostu muszę się dowiedzieć w jaki sposób książki uprawiają seks, wtedy łatwiej pomogę jej opisać nią samą? Czy książki się o siebie wzajemnie ocierają, czy też robią to grzbietami? Czy okładki się tulą i obejmują, czy też tylko pocierają brzegi? Co z zabezpieczeniem? Może foliowa otulina zabija miłość? A może jednak te w twardych okładkach są bardziej pożądane? Jednak co, jeżeli cała sprawa ma się tylko i wyłącznie w słowach, które burzą się, spoglądają zza ukradkiem odgiętego rogu strony, szukają bacznie, nie ustępują przed przeszkodami… i zakochują się. Tylko słowa. To one nie potrafią bez siebie żyć, więc uwalniają się z duszy drzewa i suną w stronę wybranka. Kazda z liter smakuje się wzajemnie. Każda odnajduje tą jedyną, stapia się z nią, oddaje siebie i czerpie w siebie… i płodzą historie.

Te, które potem ukradkiem wpadają do ludzkich głów?

W całym Sklepiku z Niepotrzebnymi rozległ się szum, a w powietrzu uniosły się drobinki kurzu, oraz członkowie Plemienia Zgryźliwych Mili Książkowych, którym COŚ przerwało sen.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)


PS. Tratatatataaaa!!! Książki przyszły od cudownej, po prostu kochanej, no i w ogóle… nakanapie.pl 😉

Idę wąchać 😉 znaczy pozwolę im się poocierać 😉 Książkofilia na całego!!! To jakby uprawiać seks z drzewem i wyobraźnią na raz!!!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz