„Nakazują mi to zrobić. Podobno to pomoże na niepokój i wrodzoną depresję. Jakby nie wiedzieli, że na to pomagają tylko zarębiste, kolorowe groszki. Wiem z doświadczenia. Wiemy wszystkie Trzy. Ale cóż, łatwo na mnie wpłynąć, więc idę. Jednoczyć się z naturą. W miejscu, które jest tak pełne magii, że aż się iskrzy. Powietrze, woda, ziemia i ogień zdają się tutaj tworzyć cudowną jedność. Siadam. Moszczę się niczym w gnieździe na skale. Spoglądam na morze, podpierając się ziemią i drzewem.
Ja jestem jednością – wcale was maszkary nie słucham. Jednością jestem, wolę Wyspy respektuję, karmię się mocą… Bogom posłuszna, naturze oddana. Chłoszczącym mnie wiatrom na skale – cholera się zaraz do wody zwalę! dobra, utrzymuję równowagę, siadam stabilniej, nie bacząc na twardy różowy granit wbijający mi się w odwłok, się znaczy ogon. Jak to było…
Bogom posłuszna składam ofiarę.
Na krew zaklinam, na myśl i słowo, na ślinę i oddech, na przeszłości ogon.
Przyszłość oczyszczam, co było zapominam,
siłą się napełniam, bariery omijam.
Sile ziemi tej tylko się oddaję; potędze ognia, zmienności wody i mocy powietrza. Jestem żywiołami. Jestem – osobnikiem, który znowu przeziębi zatoki, bo wieje jak w trzy du… – Jestem drżącym płatkiem, unoszącym się na falach przypływu i odpływu. Spokojem – do cholery!!! – spokojem jestem! Swą wewnętrzną siłę zbieram w czakrze – którejśtam czakrze? – zbieram ją i oddycham. Tym razem naprawdę oddycham do końca. Pozwalam im wyjść. Pozwalam tym, które zastąpiły ukradzione cząstki duszy… odejść. Uwolnić się na chwilę – kurde muche chyba połkłam… i pomyśleć, że niektórzy chcą nas widzieć nago w kamiennych kręgach, zboczeńcy przebrzydłe!!! –
Duchami, które są mną, we mnie snem i marzeniem…
Uwalniam duchy, które płyną, wznoszą się pomiędzy chmury… radośnie niewinne, wolne i niedościgłe. Świadome mnie i siebie wzajemnie…
– O nie skurczybyki! Nie zostaję tutaj sama, wracajcie! Będziecie się ze mną męczyły, same żeście do mnie przylazły, nie narzekać. Walę medytację, nie ma drewna do rąbania, to idziemy dziewczyny porzucać garami! –
Cóż, nikt nie mówił, że bycie psychicznym jest proste ;)”
(„Słuchając Wyspy – Nie słuchając ludzi” Chepcher Jones)
Mam czasem wrażenie, że serio, ale bycie Wiedźmą to trudna sprawa. I nie chodzi o magię czy wizje, to pikuś, podobnie jak mój chochlik Chochel – widok kolesia tak poniżej pół metra w wielkich, czerownych gaciach Admina nie szokuje… Chodzi raczej o ten cały bajer, ten cały zewnętrzny czar, którego się od nas wymaga… no nie podołam. Czapa doda mi centymetrów, ale zamiast kota mam pluszowego misia i co najmniej 2 książki we włochatej, pożerającej kamyki torbie.
Niebieskiej!
Jednakowoż cały mistycyzm, świeczuszki, dzowneczki… nie mam do tego cierpliwości!!! Niech mnie ktoś nie przytuli!!!
PS. Karo w końcu stworzyła mój cudny, wygrany na EFantastyka.pl rysnuek. Podziwiajcie!
Dobra jest skubana 😉 Tutaj blog!!! warto!!!