PAN TEALIGHT I ŚMIERĆ…

„- Właściwie to nie rozumiem. Tyle się o tym mówi, tyle pisze, a ona tak po prostu… jak mogła. Bez słowa. A przecież mogła coś powiedzieć. To nie. Nic nie powiedziała. Po prostu, zwyczajnie umarła. Tak od razu. Bez ostrzeżenia, a przecież kochałam ją, powinnam była coś przeczuć, ale nie. Przecież mogłyśmy się nad tym zastanowić. Mogłybyśmy wybrać. Jest tyle opcji: zombie, wampir, na wszystko był czas. Ale nie, ona się wzięła i tak zwyczajnie umarła. Świnia bezczelna wolała Śmierć niż mnie? Przecież ją kochałam. Kochałam ją naprawdę!!! Kochałam do końca, w pełni. A ona umarła. Zwyczajnie mnie zdradziła dziwka jedna! I dlaczego? Przecież to tylko mały wypadek z rybami. No skąd miałam wiedzieć, że była uczulona? Przecież w ogóle się nie różniłyśmy od siebie, jeżeli ona, to i ja powinnam, nieprawdaż? –

Pan Tealight nie słuchał przezroczystej sylwetki, która przykucnęła pod oknem. Starał się nie śmiać. Śmierć za to podsłuchiwała przez Dziurkę od Klucza, która też miała z tego wszystkiego niezły ubaw. Śmiała się dosadnie i wbrew sprawowanemu urzędowi, aż jej się trzęsły wszystkie trzy podbródki i mnogie fałdki, równolegle rozłożone po niskiej sylwetce.

Bo co jak co, ale Śmierć nie musiała dbać o linię. Chyba, że chodziło o wisielca, ale to całkiem inna historia, oj całkiem inna… za to poczucie humoru miała iście wisielcze, choć inne poczucia też jej się zdarzały…”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Książki… poczta mnie ostatnio olewa. Oj i to równo olewa, ciepłym moczem chorej na wściekliznę suki… nie wiem co się dzieje, ale mam straszny odwyk. Jak dwa dni temu dostałam przesyłkę z „Księgą wojny”, to omal się nie udławiłam świeżutkim aromatem nowej książki. Ciepłej jak chleb prosto z pieca, ale o wiele mniej tuczącej 🙂

Ale jak się coś wygra na amazonka.pl, to kurcze dochodzi – AVE!!!


A to dotarło niespodziankowo od pewnego Autora: „Jak niechcący spowodowałem upadek światowego koncernu” 🙂 Ciekawe bardzo… taka paranoicznie trochę chuda książeczka, typ, którego się fanatycznie wprost boję, ale mnie intryguje, podobno ma być zabawnie!!!

PS. Recenzje: „Księga wojny”, „Namiestniczka” tom 2 i „Kobieta w klatce”.

PSS. Mam kolejny pomysł na powieść. Ponieważ tak mi się pomysły skupiły strasznie, to popadam w paranoję i napada mnie awers do pisania. Co dziwne, u mnie awers objawia się tym, że historie wymyślam, na świstkach notuję, ale w komputer już wklepać nie mogę. Potrzebny mi jakiś asystent potrafiący odczytać moje bazgroły, oj tak! Ale przecież Champolliona se nie odkopie!

PSSS. A teraz biorę się za:

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz