Takoż więc wiedźma, Wrona Pożarta Przez Książki, reagująca na rozmaite miana, imiona, aportująca oślinionym pyskiem każdy tom… no więc ów podmiot niespokojny… nie spała w nocy. Spoczywała co prawda na łóżku otoczona wiatrem Wyspy – choć podobno akurat ten przybył znad Syberii, nie wiem czemu tacy gorliwi są w dzieleniu się tym mroźnym wiewem, ale wybywa mi całe ciepło z łazienki 🙁 bynajmniej – zezwłok wiedźmy spoczywał na łóżku a umysł trząsł portkami (choć nie do końca wiadomo czy ma portki!) nader głośno.
Sama wiedźma też szeleściła.
I to ze strachu.
Oj tak, wiedźma bardzo przeraziła się „Biblioteką cieni” by Mikkael Birkegaard i solennie, choć aczkolwiek odrobinę paranoicznie, obiecała sobie nie czytać przy nieznajomych, mniej znajomych i tych, którym nieufa… czyli w ogóle nikim choć trochę żywym.
Trupom czytać wolno!
Dlatego tę noc zamierza spędzić ekscentrycznie i wspominkowo nostalgicznie z pewnym „Wampirem z M-3”. Jednakowoż paranoicznie sprawdziła zapas papieru toaletowego, brak octu i czy cukier w torebkach nadal jest.
PS. Powszechny Spis Książkowej Ludności dotarł do magicznej mniej lub bardziej liczby 1388. Po drodze z zaskoczeniem i pewną dozą niepewności oraz niedowierzania, odkrywając książki, których dawno wiedźma nie widziała; jak owych członków rodziny co to bardziej zdziwaczali dla dobra ogółu izolowani są od reszty świata.
Cudowne uczucie!
Takie wspomnienia.
A ile kurzu 😉
a może trzeba było tę „wiedźmę” przytulić albo co? a nie kazać Jej leżeć samotnie, trzęsąc portkami 😀 hihi
Aj ale ja się lubię czasem bać 😉