Pan Tealight i Miny Chowańca…

Pan Tealight to w ogóle początkowo myślał o tym projekcie jako o galerii. Pewnej wystawie, jakiejś tam kwintesencji rwącej się grafitowej kreski i drobinie karminu, no różu może jednak, tego nie przemyślał, wszystko na białych ścianach, całkiem bez ram, ale jednak na czerpanym papierze… ale Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki się nie zgodziła. No co kurde, co jak Chowaniec to odkryje? Niby był świadomy tego, w jakim świecie żyje, niby… wiedział, prawda?

A co, jeśli On wciąż nie wiedział? Jeśli tak naprawdę wydawało mu się, że to wszystko, to tylko gadanie dziwnej kobiety, z która sczepił go los? A może przeznaczenie, albo gorzej… magia? Może nie wiedział? A może tylko udawał? Tylko jak się go o to zapytać, by jednocześnie nie ujawnić zbyt wiele?

Jak?

Może pomysł Pana Tealighta, by oddać to wszystko grafitowym rysikiem i skołować na tym trochę kasy był warto rozpatrzenia? Ale czy tajemnice mogą się uchować w świecie? Chyba nie? Na przykład teraz… siedzi Chowaniec w internetach, wali w klawisze, chociaż co dziwne, nie szybciej niż ona sama, a jednak… jakoś się czuje, że ma oczy też i na plecach, albo z tyłu głowy, albo gdzieś tam, gdzie jednak dobrze się widzi. No i wciąż, czy warto? Może jednak niewiedza jest dobrem? Złotem, srebrem, kamieniami szlachetnymi i czekoladą na waniliowych lodach z posypka i tymi fajnymi gufami, których wszedzie pełno było na Wyspie? Może?

A może to On ją wymyślił?

Czy możliwe byłoby nieistnienie Wiedźmy Wrony Pożartej?

Serio?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

IMG_2026 (2)

Z cyklu przeczytane: „Korona” – … koniec? Znaczy, ale co? Na pewno? Bo przecież najpierw miała być tylko trylogia, potem doszły opowiadania, a teraz… Może coś jeszcze napisze? Oj, chyba napisze, ale raczej już nie w tym temacie.

IMG_2011 (2)

Nie z tymi bohaterami.

„Korona”, to tak naprawdę drugi tom dylogii Eadlyn i koniec. Tak jak „Rywalki”, „Elita” i „Jedyna” to opowieść o jej matce, tak ona otrzymała dwutomową historię swojego zakochiwania się. Czyli jak najbardziej: oto jest historia o marudnej, wkurzającej księżniczce i… miłości na czas. Bo wiecie, ona w końcu ma ino naście tych kolesiów do wyboru, nie jak my. Szkoła, życie, imprezy… albo brak imprez, biblioteki i tak dalej. O nie Eadlyn musi wybrać z garstki swoich podwładnych i oczywiście… wybierze, do tego ma niepokoje w swoim świecie i garść rodzinnych sekretów. Poradzi sobie? Kurcze, a co, jeśli nie? Na dodatek „Następczyni” skończyła się w dość mocnym momencie, serca wielu wielbicielek Kiery Cass zamarły, nie dziwota, że pragnęli… pragnęły się dowiedzieć, co dalej.

IMG_2034

Co dalej…

IMG_2012 (2)

A dalej…

… miłość, władanie światem i marudna księżniczka. Czyli prosta opowieść, w której brak wiele, a jednak tak wielu się ona podoba! Nawet kolorowanki o tej serii powstaną! NAWET! Ech… wciąż chcę mieć tiarę i rozterki w stylu: w co sie ubrać przed telewizor. Bo widzicie, w Illei cała królewskość dawkowana jest publice przez TV. Nieźle, co nie? Czujecie takie cotygodniowe pogadanki z Pałacu Prezydenckiego? Mniejsza… rozterki ma nasza bohaterka dziwne. Czy ta tiara, czy tamta. Kochać, czy nie?

IMG_1962

No nic tam. Oto kończy się kolejna seria dla nie każdego. Bardziej dla tych tęskniących za pałacem i księciem, niż współczesnych i silnych dziewcząt. Oto seria dla… Dla wielbicieli. Choć w jednym większość się zgadza, iż ta okładka jest raczej kontrowersyjna. Raczej wiecie, straszna… Coś w niej jest dość przerażającego.

Sorry!

IMG_2013

Lato jak nic.

Kurcze, powiem Wam, że Wyspa szaleje z temperaturkami, zieloność bucha i skwierczy, w morzu można już spotkać wrzeszczące nagusy – nie dziwota, w końcu woda raczej opiera się grzaniu, no chyba, że na Balce, ale tam to zawsze jest ciepła! Wychodzi na to, że to już lato. Ech! Jakoś trzeba będzie przetrwać i tyle. Inaczej się nie da. Byle do jesieni! Winter is coming… I hope so!!!?

Zieleń przeszła z tej wczesnej, dziwnie naiwnej formy w coś, co przytłacza. Co oszałamia i mocno i zmusza do przyklęknięcia i odklepania, całkiem nie szybko, całkiem w lekkim zachwycie, pięciu liściowych zdrowasiek. Bo ta zieleń zdaje się być potegą. Niedługo znowu się zmieni, gdy słońce będzie wyłącznością, a żar odbierze jakąkolwiek wilgoć codzienności, ale… na razie zieleń ta ostro lawiruje pomiędzy odblaskowością mundurków robót drogowych, a odblasków na dziecięcych plecaczkach. Sklepiają się nade mną niczym ruchoma i śpiewająca, kościelna kopuła. Kurcze, idealna i wiecie, za darmo. Ptaki robią za dźwięki, a modlący się mało klęczą, więcej chodzą…

Cudowne jest spacerowanie w tym czasie po Wyspie, ale… no właśnie, lepiej trzymać się dróżek. I to serio tych bardziej ubitych. Zieleń wszelaka rośnie, wzrasta i się rozpościera. Nie da się już normalnie wysikać w krzaczkach, bo nagle pomiędzy nogami wybija ci mleczyk i przez chwilę jakoś tak coś w tym nie gra. Trawy osiągają swoje górnowiejne wzrostowości, pysznią się swoimi grzebieniami pełnymi pączkujących nasionek… no i dmuchawce. Pochylasz się i już dmuchnąłeś sobie… na szczęście.

Aczkolwiek odradzam dmuchanie, gdy się sika…

Zieleń wszędzie, rzepak w okolicy Ronne przekwitł właściwie w jednym i tym samym momencie. Znaczy wiecie, pola były żółte, a potem po chwili już nie. Jak nic robota Alienów, ale co tam… przecież musieli mieć jakiś powód, co nie? No musieli, może artystyczny? Może nie?

IMG_2012

Bornhack… obóz dla hakerów na Wyspie. Serio, kompletnie nie wiem co o tym myśleć. Nie żebym jakoś, no dobra, mam Chowańca. Mam Chowańca i istotne w Nim jest to, że jest informatykiem, bo dzięki temu ja nie muszę się nazbyt wyznawać na tym wszystkim. Sorry, ale ja nadal uderzam kamieniem i podkręca mnie myśl o wynalezionym kole… A On… wie o co chodzi w tych komputerach. Widzicie jaka byłam przewidywalna te naście lat temu. nosz kurna heblowana Pytia! Ale mniejsza, jakkolwiek mam swoje normy i w większości poddana jestem wszelkim prawom, to hakerstwo… mnie nie oszałamia, więc dlaczego nie wiem co o tym myśleć…

BO KUŹWA U NAS CZĘSTO ZASIĘG SZALEJE!!!

Znaczy go nie ma. Dlatego tak mnie luzuje robienie tutaj takiej imprezki. Jak się owi przypięci do maszyn wybiorą w las, toż przecież zaginą. Pod drzewami nic nie działa. Lepiej! Są takie budynki, które w dziwnym sposób tworzą wokół siebie czarne, internetowe dziury. A może tam je zbudowano, kto to wie? Może na Wyspie są kamienie odpychające wszelakie wynalazki?

Może?

I serio… co ci hakerzy będą hakować? Może w końcu ktoś ekologicznie zabierze się za chwasty? Wiecie, haczki w dłoń i do roboty! Niech w końcu ktoś z tej całej komputeryzacji wniesie powiew świeżości w życie! Z drugiej strony, może będą gry jakieś? Wiecie, gęste larpy, przebieranki i takie tam? Ech! Kto to wie? Z trzeciej strony to mocno ciekawe. Robić taką imprezkę tutaj. Znaczy co? Komputerowcy zjechani, w otoczce swej połyskliwej aury bielistej, niczym ten wampir wiecie, ten co zmierzchał, wylezą na plażę? Jakoś tego nie widzę. Ale tutaj wsio jest możliwe, co nie?

Ciekawe jak bardzo będzie gorąco?

IMG_7476

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.