Pan Tealight i Starość…

Pan Tealight spodziewał się jej. Ale też zdziwił, gdy zobaczył jej szczupłe, wysuszone ciało obleczone w dziwną, kwiatową niczym wiosenna rabatka, podomkę. Przemykała za białym płotkiem, z koszykiem paranoicznie zwiędniętych, choć wciąż mocno pachnących jabłek. Jednak świat wokół niej nie pachniał szarlotką. Raczej czymś na kształt różańca z różanego krzaku. Nazbyt słodka, zwodnicza, ułuda… Tym była Starość. Nie musiała mieszkać w Sklepiku, choć miała tutaj swoją półeczkę. Jej nikt nie mógł wygnać, choć można ją było odroczyć, niczym wyrok w zawieszeniu… Należała do tego świata, ale nie do świata za białym płotkiem. Tutaj istniała wolność i symbioza. Spokój umierania i bycia kim się pragnie.

Starość nie przystanęła, choć zwolniła kroku. Rzuciła spojrzeniem, ale Pan Tealight sprawnie je odbił i pozwolił mu zatonąć w Stałej Kałuży. Spojrzenie utrzymywało się przez chwilę na zielonkawej powierzchni, lecz na szczęście wyłoniła się znajoma wszystkim pomarańczowa macka… i świat znowu się uśmiechnął. Kwiaty podniosły zwieszone główki, a zieleń na liściach drzew znowu rozkwitła. Starość minęła uliczkę. Zniknęła w szarym kłębie dymu.

Pokonali ją.

Znowu… lecz na jak długo?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

PS. Książki na dziś 😉 Wygrana od Sekretny Język Kwiatów oraz Dom Wydawniczy Rebis


PS. Recenzja: „Ziemia, powietrze, ogień i… budyń”

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz