Osada wiedźm…

„Właściwie było to miejsce takie jak każde. Ot niewielka wioska, położona w szerokiej kotlinie, strzeżona przez specyficznie uformowane szczyty i przecięta dziwnie w pełni granatową strugą Tej Rzeki. A jednak. A jednak wioska wiedźm, specyficznie zwana Grzędą przez tych, którzy rzadko tutaj zaglądali, a Ostatnią Miotłą przez mieszkanki… miała w sobie coś niepokojącego. Coś niepokojącego wyczuwało się w tych małych, a jednak tak różnorodnych domkach, pilnie strzegących swojej anatomii i różnorodności. Gdzieś pod sztywnie wpatrzonymi w niebo płotkami siedziały Plotki. W rogu każdej z chatek kuliło się Pomówienie... a wszystko miało dziwny kształt kota. Kątem oka zagubiony i wciąż żywy przechodzień mógł ujrzeć Zadumienie, rzadkie i sporadyczne, a wszędzie rozpychała się Wredna Kreatywność. W powietrzu wyczuwało się wciąż żwawe Współzawodnictwo, które mieszało się z grochową, pomidorową i ogórkową.

To miejsce było skomplikowanym i osobistym światem wiedźm. Tylko i wyłącznie wiedźm. Starych, często schorowanych, szykujących się na wyprawę na drugą, inną, stronę lustra, oraz tych innych, które nie potrafiły zwyczajnie znaleźć sobie miejsca w, istniejącej poza kotlinką, rzeczywistości.

Czy one się kłóciły? Ależ nigdy. Przypadki dziwnych opadów nie były w końcu sprawą jednostkową. Miotła w plecach nie jej właścicielki była dyscypliną sportową, a sztacheta w… części tylniej wiedźmy – wypadkiem przy pracy. Kociołek na głowie tylko wybrykiem mody mało współczesnej, a koty… tych nikt nie ruszał.”

(„Osada wiedźm” Chepcher Jones)

PS. Dorotko dziękuję straszliwie raz jeszcze za przesyłkę 🙂 Mam nadzieję, że moja niespodzianka choć Cię rozbawi 🙂

A ja… mnie nie ma. Znalazłam się w szponach „Bezdusznej” Gail Carriger – ta narracja, ten język, wiktoriańska Anglia i wilkołaki, wampiry, duchy, pewna bezpruderyjność, ale i etyka, honor, galanteria… Podoba mi się 😉 Wciągnęło i za grzyba nic więcej już nie zrobię w świecie poza książką… sorry misie, że tak powiem!!!

Tylko czytam. Smakuję te słowa, wyrażenia… lubię to!!!

Pewnie, że najbardziej rozwalił mnie miś Przemiś miś 😉

Ale te zakładki są takie kapitalne!!!

I magnes na lodówkę 🙂 czyli moje jedno z uzależnień!!!

Pisałam o zakładkach 😉 ??? a miałam dostać tylko książę 😉 hihihi…

…czuję się taka rozpieszczona…

PS. Recenzje: „Porta Coeli. Czarne żniwa” i „Kwadrat zemsty”.

PS – KONKURS!!! WEŹCIE UDZIAŁ 😉 NO BO CZEMU NIE 😉 ZAPRASZAJĄ SŁOWA DUŻE I MAŁE 😉

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz