DZIEDZICZKA Z MOCZAROWISK

Problematyczne dziedzictwo…

Oj tak, któż by nie chciał zostać hrabią?

Tak nagle, ni z tego ni owego, tak jakoś odziedziczyć pałacu?

Nie mieliście takich marzeń? Ja miałam. Odziedziczyć kawałek przeszłości, odnaleźć się w nim i oczywiście, jakoś tak, poznać tych, z przeszłości. Onych przodków. Po krwi czy bez krwi, wiadomo, że rodzina to nie zawsze krew. To często coś więcej. Jak to mawiają? Z rodziną najlepiej na zdjęciu? A cała reszta…

No właśnie, nasza bohaterka, Nika, odziedziczyła pałac.

I to pałac zupełnie „niebylejaki”. Ale o tym możecie przeczytać w tomie pierwszym tej… cóż, może i serii? „Pałac w Moczarowiskach” wydany został w 2020 roku i jakoś tak widać nie miał być tylko jedną książką, o czym z zaskoczeniem przekonali się sami autorzy. Bo wiecie, czasem to chyba sami bohaterowie decydują o tym, czy wciaż chcą by o nich pisano…

A czasem czytelnicy.

Oto opowieść, choć spisana w tych czasach, tak naprawdę unosząca się w oparach dziewiętnastowiecznej Polski. Tak, łącznie ze strojami, łącznie ze słowami, zachowaniami, manierami… ech… człek czasem sobie nie uświadamia za czym tęskni. Na przykład za grzecznością, no ale…

Dalszy ciąg opowieści Niki i jej przyjaciół, pracowników niesamowitego pałacu, który oferuje fantastyczną przygodę, czas spędzony wolniej, smaczniej, w odpowiednich odzieniach, wraz z całą otoczką i szmerem sukien… z brakiem telefonów, onych dźwięków tak dziwnych, wytrącających wielu z nas równowagi. Oto opowieść o nich wszystkich, nie tylko o niej, ale i o tym, który chce być na jej miejscu, o onej wiekuistej zawiści człowieka względem innego człowieka… o chciwości, wyzbyciu się wyższych uczuć. A może onej normalności, ale też…

O miłości.

Do człowieka i ziemi.

Jak zwykle powieść spisana pięknie, może mniej „straszna”, za to bardziej obyczajowa, tchnąca mi trochę oną Sosnówką… ech, onym człowieczeństwem, opiekuńczością, stronami otulającymi, nadającymi snom specyficzne zabarwienie… i ten język, piękny taki, tak rzadki w innych książkach.

Ach, miejscami wprost mniam!!!

Po prostu!!!

Jeśli chcecie odlecieć z teraźniejszości, bierzcie od razu obydwa tomy. Może się zdarzyć, że pierwszy za szybko się skończy, a wy, cóż, wyłączywszy telefony… możecie zasłuchać się w samych siebie i odkryć ogromna tęsknotę, za czymś… czymś, co ta książka doskonale opisuje.

Dziwną normalnością?

Normalnością ze złem i dobrem, ale jednak, bardziej normalną normalnością?

„Dziedziczka z Moczarowisk” Maria Ulatowska, Jacek Skowroński, Wydawnictwo Prószyńki i Ska, 2021.