WIEDŹMA INTUICYJNA

Zamachnęłam się i usłyszałam dziwnie miękki stukot… ucięta głowa odtoczyła się radośnie mlaszcząc. Nie byłam pewna, czy to mimo wszystko powinno tak brzmieć? Gdzie ten odgłos odchodzącego życia, ciche stąpanie śmierci? Gdzie mrok umierania? Krzyk pierniczonej duszy odchodzącej w niebyt, lub religijnego marzenia byt?

– Mara, Mara! Ale ona się odtoczyła! –

– To ją łap idiotko, łap ją, bo jak zgubisz… – groźba zawisła w powietrzu i połaskotała mnie w gardło.

Łap, pomyślałam i udałam się posłusznie tropem dziwnie optymistycznego odgłosu. Niechętnie. Było tak bardzo ciemno, a jednak nie miałam problemu z rozpoznaniem zaułków wąskiej uliczki, chyba nigdy nie miałam. Ale ta noc i ciężki zapach jaśminy przypomniały mi o innej nocy…

Wtedy przez cały dzień wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje. Czułam to. Wzrok błądzący po mojej sylwetce, błąkający się po otaczających mnie przedmiotach. Wszystko od rana wydawało się być nie takie jak powinno. Ale dopiero zmrok rozłożył całe moje życie na części składowe. I pomyśleć, że Babcia zjadła Anioła, gdy była dzieckiem. Ot tak po prostu. Była to jednakowoż jedna z tych mniej dziwnych rzeczy, które składały się na moją rodzinę. Inne dzieci zjadały kupy, albo rośliny doniczkowe, lizały koty, czy nadgryzały chomika… a Babcia, cóż, nigdy nie była wegetarianką. Nawet po śmierci nie zmieniła przyzwyczajeń. Dziadek Wilk to w historii mojego życia czysty pikuś. Nie, no oczywiście, dla mnie byli codziennością… ale wiedziałam, że ludzie żyją trochę inaczej…

Bajer w tym, iż nie domyślałam się jak bardzo moja rodzina może być dziwaczna. Jak kapitalnie odbiegamy od wszelkiej normy innych. Nie tylko tym, że mieszkałyśmy na oderwanej od miasteczka wyspie zwanej Odrzutką. W starym domu, w ogrodzie, który sam decydował o swoim kształcie. Same kobiety, nigdy żadnego mężczyzny. I nie, nie było w tym jakiejkolwiek klątwy, tak jakoś było… Tylko ja zawsze pragnęłam życia troszeczkę bardziej zwykłego. Męża, co najmniej dwójki dzieci, może trójki i życia tutaj, ale inaczej. Spowita aromatem ziół i nieznanego. Matka obiecała mi, że mogę tak żyć… zresztą, dlaczego miałaby powiedzieć coś innego?

I wtedy nadeszła ta noc.

I list na szafce.

I wszystko się zmieniło, a ja zaczęłam gonić… głowy.”

***

„Na Bogini moc

Na wszelką siłę

Zgodnie z Przepowiednią i Wolą

Oddajemy Wam Tę, której przyszłość niedolą…

Oddajemy dziecię, któremu same pleciecie dzieje,

a potem niech co się chce dzieje!”

***

Nie, no oczywiście, że wiedziałam.

Od zawsze wiedziałam, że jestem wiedźmą.

Zresztą, tyle tam tej wiedzy. To nie tylko była intrygująca część mnie, ale raczej coś zwyczajnego, codziennego. Żadna tam wiara, choć ciotkom zdarzają się noce spędzone na golasa. Jednak myślę, iż to raczej czysty performance. Nie, nie jesteśmy wikkankami. Choć wierzymy w to, czego inni nawet sobie nie uświadamiają. Jednak musisz zrozumieć, że ja w tym się narodziłam. Dla mnie dziwem i magią jest telewizor i telefon. Ale wiara… nie, w moim przypadku to czysta intuicja… bo intuicja jest silniejsza niż wpojona wiara… ten dziwny, hipnotyzujący lub usypiający rytm stukanych modlitw, zaklęć, których słów nikt nie rozumie… Magia to część wiedźmy, nie dodatek. To ona sama. W moim przypadku wizje. Czucie. Takie pukanie w ucho, bok głowy, dziwny powiew powietrza. Przedmiot leżący na mojej drodze. To w jaki sposób ułożę buty czy płaszcz, lub to o czym zapomnę. Przepowiednie są we wszystkim.

I trudno nie oszaleć.

To dlatego nie zajmowałam się ziołami, choć je kocham. Nie uczyłam się formułek z Ksiąg, choć posiadam takowe. Nie garnęłam się do zebrań kobiet, ani do picia. Nie umiem pić, nie zdawałam sobie sprawy z tego jak to może utrudniać wiedźmie życie. Za to eksperymentuję na okrągło. Chyba jestem jedyną wiedźmą, która może się otruć przez przypadek! Dziwaczne. Też jedyną, która łączy w sobie sprzeczne żywioły: ogień i wodę. To dlatego nic mi nie wychodzi i dlatego o niczym mi nie mówiły. Miałam być normalna, no normalna na ile się da…

A teraz zabijam… przez ten jeden list. Dokładnie jeden list, dwa duchy i matkę, która ze mną nie rozmawia.

(„Wiedźma intuicyjna” Chepcher Jones)

– MÓJ NOWY POMYSŁ NA OPOWIEŚĆ POD PUBLICZKĘ 😉 CIEKAWE, CZY SIĘ UDA?


2 odpowiedzi na WIEDŹMA INTUICYJNA

  1. Pingback: Pan Tealight i Bardzo Intensywna Krawcowa… | Chepcher Jones

  2. Pingback: „Wiedźma Intuicyjna”, czyli się pisze… | Chepcher Jones

Dodaj komentarz