Lektura na ujemnych kaloriach!
Oczami wyobraźni widzę autorkę siedzącą w jakiś piwnicach, obłożoną kronikami, dociekliwą, ciągle pytającą, domagającą się odpowiedzi… gdzieś tam czai się starsza pani, która z chęcią uciekłaby już z tego miejsca, ale przecież nie powie wprost tej babie z ogniem w oczach, że od dwóch godzin to właściwie zamknięte. Widzę jak ją w końcu wyprowadzają, oszalałą ze złości, węszącą za kolejnymi bohaterami. Nie idzie spać, tylko pisze. Gdy w końcu natura ją pokona, wstaje, piecze i notuje… a potem ciastkami stara się przekupić informatorów.
Taka zwiduje mi się Małgorzata Gutowska-Adamczyk. Jako dociekliwa, dbająca o szczegóły osobowości, historii Polski, ale przed wszystkim rozrzucającą sieci swej wyobraźni…
Bo Gutów tam właśnie tkwi. I choć podobno część postaci żyje, jak i sama cukiernia jest odbiciem miejsca bliskiego pisarce, to podobno cała reszta jest jej fantazją. Równoległą rzeczywistością.
Więc czy to opowieść dla kobiet czy też fantasy rodzinna?
Jak dla mnie, po trochu wszystkiego… i jeszcze więcej.
Przede mną stygnący po dość gwałtownej lekturze drugi tom trylogii „Cukiernia Pod Amorem”. Sagi rodzinnej. Zbioru historii wielu ludzi, których drogi dziwnie łączą się z tytułową cukiernią i Gutowem. Ot zwyczajnych ludzkich losów, jakich było wiele pomiędzy XIX i XX wieku. Z lat wojen i przemian ustrojowych. Czasu miasta, których podobnych było wiele, okolic, ale przede wszystkim opowieści dróg, na których przystanki nie zawsze są takie, jakie ludzie sami by sobie wybrali. Wyborów dyktowanych sercem, albo wprost przeciwnie zawiścią lub desperacją. Obrazy rzucania swoich losów na szalę niepewną, lub skrupulatnie dopracowywanych szczegółów.
Oto historie zwykłych ludzkich słabości, buty i dumy, owej pewności… odkrywanie tak strzeżonych sekretów, jęk błędów młodości i łkanie dziwnie niedopełnionej starości.
Taki był tom pierwszy i taka jest jego kontynuacja.
Autorka zaskakuje cudownym dopracowaniem szczegółów, fascynuje mnie pamięcią. Rozczula swoją łagodną świadomością moich luk, gdy podrzuca mi drzewa genealogiczne, indeks osób i spis dat. Jej świat silnie tętni od owych magicznych perełek przeszłości, od dam, które były naszymi prababkami, od ich sukien i manier. Od miejsc, które przecież istniały, które pamięta znana nam historia, albo od tych tylko podobnych… Od mężczyzn tak innych, automobili, które teraz są czymś codziennym. Ale też jest tam przede wszystkim owa pewność zmian, pragnienie spełniania marzeń, są ci ludzie, którzy ofiarowali nam teraźniejszość, tak dziwnie zwyczajni choć czasem zadziwiający nas odwagą. Są i ich potknięcia, bo bez nich nie ma żadnej ludzkiej historii. Są i ci, których już nie spotkamy na ulicach, symbole czasów minionych, którzy nie powrócą, jak i tamtejsze zwyczaje. Przede wszystkim zaś jest brama do przeszłości, która stworzyła teraźniejszość samego Gutowa. Brama, która tłumaczy dlaczego wszystko wygląda właśnie tak, dziwnie uchylona, nie domknięta, by przez nią mogli zaglądać i ci, którzy odeszli… związani pierścieniem, krwią, ale i zwyczajnym przywiązaniem.
Powieść Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk tym razem dociera do czytelnika wraz z „Obserwatorem Gutowskim”. Z wywiadem, który ukazuje kobietę, autorkę i żonę. Ale przede wszystkim boginię domowego ogniska. Ową wyższą istotę, która potrafi pogodzić w tej naszej teraźniejszości wszystko. Może i nie ideał, choć trochę przeraża nadmiarem zalet
A te przepisy! Na pewno spróbuję babeczek!!!
Na trzeci tom czekam z niecierpliwością!!! Choć podejrzewam, że do tego czasu stanę się zatwardziałą cukierniczką 🙂
„Cukiernia tom 2. Cieślakowie” Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Wydawnictwo Nasza Księgarnia 2010.
Ha, a ja też mam, też w nagrodę w tym samym konkursie (samochwała w kącie stała, to o mnie).
Jestem w trakcie i strasznie mi się podoba. Pozdrawiam
Pamiętam, pamiętam, oj pamiętam 😉 hahahaha… smaczna książka 😉
Wspaniały cykl. Jestem zakochana w Cukierni i czekam na więcej:)
Zazdroszczę dedykacji:) Ale podzielam zafascynowanie sagą. Seria ma niesamowicie wciągający klimat. Uwierzcie, ze można się tak zaczytać, ze po skończonej lekturze tęskni się za bohaterami.
I jest tak słodko, że nie trzeba sięgać po ciasteczka 😉 Ale przyznam się, że czekam na najnowszą powieść Autorki 😉 „Mariola, moje krople!” Świat Książki. Po prostu ten humor, tamte czasy 😉