Opowieść o potrzebie wolności…
Wyobraźcie sobie świat, w którym właśnie decydują się losy ludzkości. Czy wybrać powolny upadek, trwanie w wymieraniu, czy też walczyć? Zdecydować się na los, przyjąć kolej rzeczy, a może jednak wyjść jej na przeciw? Walczyć nie tylko o siebie, ale też i innych… o to by znowu każdy rodził się, dorastał i… starzał się by potem umrzeć.
Ot zwyczajne życie.
Tego właściwie większość pragnie, wolność zwyczajności. Jednak świat, który kilkadziesiąt lat temu nawiedził dziwny wirus, nie ma takiej opcji: „Mężczyźni umierają przed dwudziestym piątym rokiem życia, kobiety rzadko dożywają dwudziestych urodzin.”. Miasta opustoszały po tym, jak siedemdziesiąt lat temu opanowano sztukę planowania narodzin, wynaleziono lek na raka, zlikwidowano inne choroby i obciążenia genetyczne. Po zrujnowanych dzielnicach wałęsają się dzieci, walcząc o każdą chwilę krótkiego życia. Ci, którym dane było poznać swoich rodziców, zasmakować zwyczajności, wiedzą że to też wkrótce może się skończyć. Nowe pokolenie wymiera, dzieci, które się rodzą są skażone wirusem, a ci, którzy należą do starego pokolenia… są już po sześćdziesiątce, prawie nieśmiertelni dla pozostałych.
Naszą przewodniczką po tym dziwnym świecie, pozbawionym tak wielu znanym nam miejsc, państw i zwyczajności, jest Rhine. Porwana przez Kolekcjonerów, rozłączona z bratem bliźniakiem właścicielka różnobarwnych tęczówek, zostaje poślubiona Lindenowi. Zresztą nie tylko ona. Ma za zadanie zastąpić zmarłą Pierwszą Żonę… i rodzić dzieci. Tak idealna w swym pięknie ma wspomóc badania nad wirusem wydając na świat następców Zarządcy. W zamian otrzymuje życie w kosztownej, barwnej, pięknej klatce. Może mieć wszystko przez te kilka lat, które jej pozostały. Wszystko poza wolnością, poza braterską miłością… poza prawdą.
„Atrofia”, czyli w oryginale „Withered” – „stopniowe zmniejszanie się objętości komórki, tkanki, narządu lub części ciała”… więdnięcie? – jest pierwszym tomem trylogii „The Chemical Garden Trilogy”. Opowieścią o dziewczynie, owym bycie na pograniczu dziecka i kobiety, które postanawia nie poddać się, ale walczyć. Odrzuca złotą klatkę, złudne bezpieczeństwo, dobrobyt i całą swoją siłę wkłada w zemstę. Ucieczkę. Powrót do swojego szarego świata, ciągłej walki o życie, do tych kilku lat, które jej pozostały byle tylko… spędzić je z bratem. Jedna z trzech żon, równie młodziutkich jak ona sama, tak naprawdę jest inna. Autorka sprawnie prowadzi nas nie tylko poprzez jej świat, ale pozwala spojrzeć na niego jej oczami. Nie jest przyciężką narratorką, tę rolę oddaje Rhine, ale delikatną sprawczynią małego cudu – bardzo dobrej powieści. Historii o tym jak łatwo się zagubić i jak trudno walczyć o swoje marzenia. Jak wiele można uczynić, mając tak niewiele czasu.
Rhine jest nad podziw rozwiniętą osobowością, symboliczną. Wychowana najpierw w przytulnym gniazdku, potem pozbawiona rodzicielskiej opieki, w rzeczywistości od zawsze była tylko połówką życia. Bliżniakiem. Nie chcąc żyć, nawet w tak fascynującym wielu luksusie ułudy, pośród drzew i świeżości, planuje ucieczkę. Każdy jej krok jest kłamstwem… choć czasem zwyczajnie się gubi. Gubi pomiędzy tym co czuje, a tym, czego pragnie. Walczy z sercem i rozumem. W końcu nadal jest tylko dzieckiem. Mimo krótkiego okresu dzieciństwa, wciąż nie jest w pełni dorosła.
Zresztą, któż z nas jest?
Lauren DiStefano jest młodą, wrażliwą autorką. Może właśnie dzięki temu brak sztuczności w naszej bohaterce. Wszystkie puzzle układanki, na którą składa się obraz jej życia, są istotne. Tak naprawdę niczego nie można przegapić, a jednocześnie otrzymujemy powieść, która wciąga, nie razi przyciężkim nadmiarem informacj, zachwyca naturalnością. Historię zadającą wiele pytań, pokazującą różne formy przystosowania się człowieka do specyficznej sytuacji. Brutalne, ale i piękne.
Jednak przede wszystkim DiStefano świetnie oddaje ową wolę przetrwania, którą noszą w sobie ludzie i, której nic nie jest w stanie wyplenić. Wolę życia, która czasem sprawia, że są w stanie oddać je za innych.
Naprawdę polecam, bo warto!
Kolejny tom „Fever” – w prygotowaniu.
„Atrofia” Lauren DeStefano, Wydawnictwo Prószyński i Ska 2011.
Pingback: Pan Tealight i całkiem zwykła Komórka… | Chepcher Jones