PRAWO MATKI

Czasem życie tworzy scenariusze, które miłość skrupulatnie zmienia.

Matka. Twór specyficzny. Jakże wielu wydaje się, że po prostu matką się jest i tyle. Ciąża, owa wspólnota ciał, proces adopcyjny, oczekiwanie… a potem uczucie. Jakoś niechętnie w naszej głowie pojawia się obraz matki, która… nie kocha swojego dziecka. Czy to jest w ogóle możliwe?

Prawda jest taka, iż życie w niczym nie jest oczywiste. Uczucia często zdają się grać nie na tych strunach, których dźwięk pragnęlibyśmy usłyszeć. Ale matka… ma raczej pod górkę. Przyznanie się do tego, że nie kocha się dziecka, cóż, nawet w czasach wylewnych opowieści gwiazd, jak to przetrwały kolejne depresje, dla zwykłej kobiety jest koszmarem. Bohaterka tej książki, choć zdaje się być szczęśliwą ze swoim życiem, tak naprawdę jest tylko i aż… matką. Starsza córka, wydaje się być syntezą doskonałości, począwszy od urody, a na szkolnych osiągnięciach skończywszy. Młodszy syn, Andy ma FASD (poalkoholowe uszkodzenie płodu). Choć właściwie poza przesadną uczciwością i dosłownością myślenia… wydawałoby się, iż zwyczajny z niego chłopiec. Spotykamy ich i mieszkańców turystycznego miasteczka w momencie, kiedy wybucha pożar. Żywioł nie tylko niszczy kościół, odbiera życie, ale przede wzystkim odsłania to, co tak skrzętnie ukrywano. Tajemnice miłości, zdradę, pragnienia, wstyd, lęk i słabość. Oraz, co najważniejsze, przeszłość matki. I do końca, mimo iż historię obserwujemy z czterech stron (matka, dzieci i wujek) pozostanie opowieścią o delikatności wyrażenia: jestem matką… Matką, która zbłądziła, matką, która postanowiła zawsze walczyć… matką – kobietą, wciąż niepewną swoich uczuć, niepewną tego, czy może kochać kogoś poza swoimi dziećmi. Matką, która ma prawo: kochać, mylić się i walczyć!

Subtelna, różnorodna – poprzez czterowarstwową narrację – piękna i nader prawdziwa, szczera, choć nie ekshibicjonistyczna opowieść Chamberlain, to kawałek czyjegoś życia. Historia, która mogła się zdarzyć, gdzieś tam na poboczach dróg USA. Spisana w szeregu retrospekcji udowadnia, że każdy z nas może zwątpić. Każdy jest poddanym woli swego serca, ale matka, zdaje się być wyposażona w specyficzną siłę. Choć też upada. Jednak, jeżeli jej pomóc, odzyska swój świat. I zrobi wszystko dla dzieci.

Po lekturze, nie mogę pozbyć się uczucia zazdrości – jak przy większości takich historii. Pragnienia matczynego dotyku… ale to już moja opowieść.

„Prawo matki” Diane Chamberlain, Wydawnictwo Prószyński i Ska 2011.

Dodaj komentarz