Zawód jak ta lala!!!
Najczęściej zwyczajnie nie piszę o książkach, które zmuszają mnie do przełączenia się na tryb nadmiernie szybkiego czytania i sprawiają, że moja szczęka wprost trzeszczy od rozwartości ziewania. Tak niestety jest z najnowszą powieścią autora cyklu: „Miecz prawdy”. Cyklu, którego pierwsze tomy naprawdę polubiłam. I choć potem wszystko jakoś tak spowszedniało, zaczęło się powtarzać aż do znudzenia… to jednak wciąż coś w tym jest.
Ta historia, wyrwana z naszego współczesnego świata, zazębiając się z codziennością „Miecza prawdy”, miała być rozrywką. Ale jakoś tak, chyba nie wyszło. Nudą wieje. Przewidywalnością straszy, opowieścią dla niezbyt rozwiniętych nastolatków trzeszczy. Bez polotu, no miazga straszna… aj idźcie!