I znowu mnie Pani zaskoczyła!!!
Fannie Flagg rozpoczęła swoje panowanie na moich półkach, od książki pod tytułem „Daisy Fay i cudotwórca”. Powaliła mnie na kolana, ale tak raczej subtelnie i delikatnie. Przyznam się, że pomyślałam, że chyba w kolejnej powieści mnie nie zaskoczy, a jednak, cóż… poddaję się. Udało się Pani!
Oto książka, którą uznaję, za wartą, by znaleźć dla niej specjalne miejsce. O świecie innym, niż ten który znamy, o miasteczku kształtującym ludzi… i o nocy.
„… najlepiej poznać miasto, każde miasto, wsłuchując się w noc… dawno po północy… kiedy wszystkie drzwi siatkowe zostały zatrzaśnięte po raz ostatni, wszystkie światła są zgaszone, a każde dziecko utulone do snu. Jeśli nadstawisz ucha, usłyszysz, jal wszyscy nawet kurczaki, które są najbardziej nerwowymi stworzeniami na ziemi, bezpiecznie i twardo przesypują noc.”
Oto Elmwood Springs w stanie Missouri. Miasteczko specyficzne, z którego wyrosła, specyficzna Dena Nordstrom.
„…była kobietą, która wyglądała szczególnie cudownie na kacu. Jej niebieskie oczy zdawały się błyszczeć, na policzkach rozkwitł zdrowy rumieniec, a usta wyglądały seksownie i były lekko spuchnięte (po wypaleniu tysiąca papierosów). Zdawało się to już tyle razy, ona jednak nieodmiennie była zdumiona.”
Dena, to kobieta sukcesu. Udało jej się wejść, prawie na szczyty dziennikarskiej, telewizyjnej kariery i dodatkowo to utrzymać. Tak naprawdę nie brakuje jej niczego a dokładniej nie jest sobie w stanie uświadomić, że czegoś może potrzebować. Jeszcze. Nawet opieka psychologa na niewiele się zdaje. Dopiero, co dziwne, to choroba sprawia, że jest sobie w stanie uzmysłowić, co przynosi jej lęki. Powrócić do Elmwood Springs i odnaleźć rodzinę. Oraz miejsce na ziemi. Zrozumieć, dlaczego nie potrafi być naprawdę „zimną suką”, jaką powinna być telewizyjna osobowość.
Książka „Witaj na świecie, Maleńka!”, to fascynujący sposób narracji. Akcja, w której główną bohaterką jest Dena, poprzerywana została urywkami z przeszłości. Odkrywającymi zaskakującą tajemnicę jej narodzin, i wcześniej, spotkania jej rodziców, ich przyjaciół. To też samo miasteczko Elmwood Springs w relacjach radiowych, tutejszej rozgłośni, we wspomnieniach i listach. W tym wszystkim co po nas pozostaje. Pomimo, że teraźniejszość książkowa, to koniec lat siedemdziesiątych, to jednak naprawdę, chronologia zaczepia aż o świat przed drugą wojną światową.
Ta specyficzna narracja, przypomina nam oczywiście przebój tej autorki, czyli „Smażone, zielone pomidory”. Efekt, nazwijmy go „wspomnieniowym”, bo jakoś wyraz retrospekcje, nie pasuje do miękkiej całości, także przybliża nas klimatowi poprzedniej powieści, a jednak ta książka, nie jest jej marną kopią. Jest inna, bogatsza, świeższa. Pełna zagubionego, rozerwanego między duszą, a teraźniejszościa, człowieczeństwa. To opowieść o poszukiwaniach korzeni, które pozwalają w końcu zrozumieć siebie. I treść o odnajdywaniu, pozwalaniu sobie na życie takie, jakie właśnie nam odpowiada.
„Witaj na świecie, Maleńka” Fannie Flagg, Wydawnictwo Nowa Proza, recenzja publikowana na Merlin.pl