Czyli co się działo z wampirami i Limahl’ami! czyli dziś recenzji nie będzie, ale będzie fragment mojego opowiadania, co to je na jakiś konkurs związany z tym z M-3 kleciłam, ale nie skończyłam… (podgk?). Trza było po fragmencie poczatkowym dopisać dalszy ciąg, więc… indżoj 😉
„Poczuła dziwne smagnięcie, pęd pocisku rozwiał jej włosy, a potem wszystko pokryło się krwią. I meblościanka, z której matka była taka dumna i krzesła od kompletu no i te z trudem wytargowane pomarańcze. Upadła jednak bardziej z przyzwyczajenia, niż jakiegokolwiek uczucia. Żyrandol oberwał rykoszetem i zagrał dziwnie znajome tony.
– Zdrajcy – rozpłakała się. – Podli zdrajcy, pieprzona rodzina!!! – jeansowa kurteczka była zniszczona.
Przez dziwnie ciężką głowę przebiegła jej banda rozszalałych myśli, których nawet nie starała się uporządkować, niech się pozabijają… Czuła, że bardziej nienawidzi ich za to, że zniszczyli jej rzeczy, niż z powodu tego czosnku i strzału. Po prostu sobie odpuścili. Podniosła się powoli.
– Aj mówiłam, że kołkiem ją trzeba –
– A Babci się do grobu czasem nie spieszy? – poczuła się nagle dziwnie silna i wyszczerzyła kły. – Mogę pomóc i to z natychmiastową skutecznością. Babcia się może decyduje? Nie ma kolejki! –
Staruszka schowała się najpierw za drzwi, a już po chwili usłyszeli zza nich dziwny łomot i mamrotanie.
– No i co zrobiłaś mamusi?! – Matka rzuciła w nią torebką czosnku, który rozsypał się i niczym cholerny, kwaśny deszcz zaczął wgryzać się w jej skórę…
– Taboret się na pewno nada – Radek walnął dębowym stołkiem o schodki i odłamał nogę.
Gosia krzyknęła. Chwyciła kurtkę i wyleciała przez otwarte na ościerz okno… nie zapominając o zdjęciu. I nie zauważajac skrzydeł.
– Chyba nie powinniśmy jej wypuszcać… – mruknął ojciec. – No przynajmniej może zmieni nazwisko? Taki wstyd w rodzinie! Taki wstyd.. – skulił się na podłodze i zapłakał.
Nikt nie zauważył, gdy Babcia wyszła ze swojej samotni. Ale poczuli ją.
– A Mamusia to co taka wystrojona – rzeczywiście czerwona chustka na głowie aż biła po oczach.
– No jak co? Muszę teraz naprawić to coście zepsuli. –
– Ale Mamusiu, toż to mój bimberek, na czarną godzinę… –
– Córeczko, teraz czas na poświęcenia, a dezynfekcja wewnętrzna dobra na odwagę w rodzinie, ale raczej dla Was juz nic nie zostało. –
Wszyscy zdziwieni popatrzyli na staruszkę, która lekko nie trzymając pionu podreptała do drzwi, wcelowała w klamkę i wyszła w jesienny dzień.
– Ale z Babcią wszystko w porządku? – Radek na wszelki wypadek odłamał wszystkie cztery nogi i wpakował sobie do dżinsów z Pewexu. – Mam ochotę na chleb z cukrem. –
Z Babcią było wszystko w porządku. Co więcej, gdyby śledzili jej nieco niepewne ruchy, zobaczyliby, że wcale nie skierowała sie w stronę kościoła, ale bacznie przyglądajac się krzywemu chodnikowi, kierowała się w stronę cmentarza. Liście śpiewały pod jej nogami, a ona dziwnie bacznie obserwowała okolicę. Nie mogła sobie pozwolić na żadną pomyłkę. Nie tym razem.
Limahl, coca cola z proszku, „Grób rodziny Brona” Babcia skrzywiła się na widok napisu. Nigdy nie lubiła tutaj przychodzić. Na ławeczce jednak znalazła Gośkę wpatrzoną w tego dziwaka z białymi kłakami…” – ciągu dalszego nie będzie, ale Babcia miała okazać się szychą w wampirzym świecie, co ma dojścia w mięsnym i tam krew kupuje, a spod lady to nawet taka od niemacanych się znajdzie. Doi sąsiada, który na odwyky od kilku miesięcy, bo to zawsz krew swojaka. Do tego Wieszczką miała być baba z mięsnego, co to przeszłość i przyszłość przepowiada,a ale w teraźniejszości załatwi wszystko… i wiele wiele innych pomysłów 🙂
„Wampir z M-3” Andrzej Pilipiuk, Wydawnictwo Fabryka Słów 2011.
No i odwieczne pytanie… Co by wampir na takową miejscówkę powiedział? 😉
Pingback: Spowiedź Pożartej… | Chepcher Jones