PRAWIE SIOSTRY

Kochana opowieść.

Marię Ulatowską poznałam, gdy czekała niecierpliwie i pełna nadziei, takiej, która się objawia, gdy spełniacie swoje największe marzenie, na wydanie swojej pierwszej powieści. Ujęła mnie wtedy wszystkim – i to przez internet – szczerością, osobowością, siłą i własnym zdaniem, ale przede wszystkim mocą spełniania własnych marzeń. Nauczyłam się od niej wiele, ale najbardziej wdzięczna jestem za lekcję… bycia sobą i używania języka, który zdaje się zanikać w naszej literaturze. I za to, że można pisać o ludziach normalnych, popeniajacych błędy, można pisać o nich baśnie, opowieści, jak lubię mówić: życzeniowe, takie, które pokazują jak mogłby wyglądać życie… ale można też pisać o ich codzienności, przywołując przeszłość w jej nostalgicznych momentach.

„Prawie siostry”, to po raz kolejny opowieść o ludziach.

O normalnych jednostkach, powiązanych poprzez przeszłość i zamysły pokrętnej przyszłości, sekrety, oraz miejsce zamieszkania. To historia tych, których połączyły uczucia, albo po prostu życie. Zwyczajnych. Ludzi, którym wszystko zaczęło sie walić, marzenia nie chciały się spełniać, oraz tych, którzy zwyczajnie się poddali, nie oczekując już niczego. Ale w szczególności to opowieść o kobietach, które poszukują w życiu czegoś więcej, czegoś bardziej przemawiającego do duszy. O tych zdolnych się poświęcić, potrafiących schować uczucia do szuflady gdy trzeba, ale też i rzucić wszystko, gdy w końcu z niebia zamruga sprzyjająca gwiazda. O bohaterach końca XX i początku XXI wieku (trudno uwierzyć, że to było tak niedawno), którzy po prostu pragnęli być… i o rodzinie, bo w końcu rodzina jest ważna… najważniejsza. Tylko widzicie, rodzina to nie koniecznie ci, z którymi wiążą was krwawe pęta. To często gromada ludzi, których kochacie, z którymi czasem jakoś rwą się kontakty, ale nigdy, przenigdy nie znikają na zawsze.

Bo do takiej rodziny zawsze można wrócić!

Tym razem główne bohaterki, to trzy młode przyjaciółki. Zadziorne, odważne, pełne wiary i siły – jak autorka – ale oczywiście napotykające na swojej drodze mniej lub bardziej zwyczajne przeszkody. Bo przecież los nas nie oszczędza, ale od nas zależy, czy przestaniemy walczyć, czy jednak damy sobie szansę… na podarowanie siebie komuś innemu. I tak napotykamy w tej powieści zwyczajowo złamane serca, oraz dusze, które czekają na cokolwiek… choćby i tylko uśmiech, podrapanie za uchem, i niekoniecznie mają dwie nogi! Bo czyż nie łatwiej czasem zwyczajnie odreagować pomagając tym, którzy nie mogą sie skarżyć?

To po prostu kochana powieść. Właśnie taka. Pięknie napisana, przeplatana życiowymi przypadkami, humorystycznymi wstawkami. Cudownie niewstydliwa, bo dla tej autorki wszystko jest ludzkie! Wszystko jest częścią człowieczeństwa i niczego nie można ukrywać. To po raz kolejny cudowny pokaz wspaniałych jednostek w wieku często w literaturze pomijanym! Barwnych, prawdziwych, wymarzonych! Oraz oczywiście miejsc. Bo Maria Ulatowska to autorka, która kocha Polskę i zawsze sięga do perełek architektonicznych, do ciekawostek histroycznych, zawsze dopracowywuje szczegóły miejsc, w jakich toczą się życia jej bohaterów i przynosi nam piękno świata…

… tego, którego tak często nie doceniamy.

Jak to mówią… po drugiej stronie płotu trawa może i zieleńsza… Ale jeżeli pragniecie wytchnienia przy powieści obyczajowej, pięknie napisanej, prawdziwej i przejmującej, to nie trzeba wyjeżdżać poza granice!

„Prawie siostry” Maria Ulatowska, Wydawnictwo Prószyński i Ska, 2014.