RZEŹBIARZ

A gdy upadnie człowieczeństwo…

… będzie musiał się pojawić ten, który przebudzi ludzkość od nowa. Zdolny wykorzystać największy strach, nie, nie ten przed śmiercią, ale ten zapominany… ten, z którym rodzimy się, strach przed nowym. Przed życiem. On wie, że narodził się dla tej misji. Dlatego wyłonił się z ciasnego łona i jest tutaj, w tym miejscu. To dla tych chwil i dzieł kształtowała się jego psychika. By być MISTRZEM. Tym, który pokaże piękno, ale i zmusi świat do uznania jego filozofii.

Rzeźbiarzem przyszłości.

Ale najpierw ona. Ona musi zobaczyć jego dzieło, jakże doskonałe… „Wtedy wszyscy zaczną wreszcie rozumieć – zaczną się w końcu budzić. (…) Kto chce to poznać wprzódy umrzeć musi”.

Ona, to doktor Hildebrant, ekspert od sztuki włoskiego renesansu, autorka książki: „Uśpiony w kamieniu” i miłośniczka dzieł Michała Anioła. On, to Rzeźbiarz, ten, który wie czego potrzebuje świat… i jest jeszcze ów Sprawiedliwy, agent Markham. Wszyscy składają się na przeplataniec o zbrodni. Raz mówi jedno, raz drugie, a w gruncie rzeczy nie wiadomo o co chodzi. Czy to kryminał, czy sensacja, a może powieść psychologiczna o bohaterach z problemami? Jedno jest pewne, akcja będzie zmierzać ku większej ilości rzeźb…

Gregory Funaro ofiaruje nam bohatera – zbrodniarza, ukształtowane od dnia narodzin zło. Mężczyznę, który właściwie nie mógł być nikim innym i długo pracował, by w ten sposób nawerócić świat. Jest perfekcjonistą. Samowolnym Mesjaszem, nauczycielem i zbawcą. To jego fascynująca rzeźba, wzorowana na Bachusie Michała Anioła, powiadamia świat o rozpoczęciu pracy kolejnego seryjnego mordercy. Co może zrobić FBI? Szukać. Uczyć się! Albo… czekać na kolejny krok Rzeźbiarza. Jedynymi, którzy naprawdę są w stanie zrozumieć pokrętną filozofię Rzeźbiarza są pani doktor i agent FBI. Zranieni, skrzywdzeni ludzie… właściwie, to nie ma tu nikogo w miarę nieskrzywdzonego. I chyba ten cały nadmiar ludzkich wraków przytłoczył pomysłową fabułę. Zbyt wiele tu historii i ludzkich tragedii. Brak względnej neutralności. Jakiejś niepewności… bo od początku wiadomo nie tylko jak historia się potoczy, ale i jak skończy. Ratują ją przytaczane opowieści ze świata Michała Anioła. To, czego nie wspomnia się w książkach od historii. Zbyt wiele tutaj szcegółów, które naprawdę nie są istotne, zbyt mało niepewności. Autor decydując się na opisanie historii z co najmniej dwóch różnych punktów widzenia – głównych, bo pobocznych mnogość cała! – nie pozostawia nam pola do pracy detektywistycznej. Odkrywa wszystko od razu. Nie zaskakuje. Nic nie jest zagadką, tylko wynikiem narodzin, wychowania i… życia.

„Rzeźbiarz”, to powieść, której zmarnowano potencjał. Coś, co się dobrze czyta, ale pozostaje się z niczym. Fajnie wydana, kieszonkowa książka, która na pewno przyda się w podróży, ale wzbudzi wyłącznie obrzydzenie, żadnych dreszczy emocji. I może o to chodziło? By ukazać brud człowieczeństwa? Zaprzepaszczone wieki, filozofie, wielkie idee? Ale czy naprawdę nie wystarczy nam filmów z kamer przemysłowych Wallmarta, ludzi tłukących się o nowe modele telefonów, by wierzyć, że człowieczeństwo od dawna nie jest właśnie takie?

Dziwnie… brzydkie?

„Rzeźbiarz” Gregory Funaro, Wydawnictwo Prószyński i Ska 2012.

1 odpowiedź na RZEŹBIARZ

  1. Pingback: Pan Tealight i Ukryta Prawda… | Chepcher Jones

Dodaj komentarz