PRZEWROTNOŚĆ DOBRA

Czy dobra jest przewrotność, czy też dobro przewrotne?

Tak naprawdę nie wiem co napisać – słowa we mnie buzują, wściekłość, złość zalewają łzy bezsilności. Może tylko tyle, że prawda boli. Człowiek wilkiem, kojotem czy czym tam zwykle… samemu człowiekowi. Bo ja tam byłam. Żyłam w takiej książce. Ale do dziś trudno mi samej przekonać siebie, że uczyniono mi krzywdę. Na pewno podchodzę emocjonalnie do takich słów, ale inaczej się nie da. Bo prawda jest taka, że wróg najgorszy, prawdziwy i świński jest zawsze blisko. To nie zboczeniec na ulicy, ale cholerna rodzinka! I wytresować umieją i narzucić myślenie tak, że nawet jak człek mądry to głupieje…

To świetna powieść Jolu. Niestety też fascynująco i wstydliwie prawdziwa i choć raczej wątpliwe, by ktoś miał tyle odwagi, by to wydać, to mam nadzieję, że tak się stanie. Bo chyba trzeba o tym mówić. Oj bo się zafiksowałam na tematyce, a miałam napisać o języku. Bo język w tej powieści też taki zaskakujący. Wydawałoby się, że za lekki, że to trywializuje, ale właśnie tak powinno być. W ten sposób się wtedy widzi świat. Dziwacznie, a potem tak trudno się z tego wybudzic, skorupę zbić przesiąkniętą tym… co wydarzyło się za młodu.

„Przewrotność dobra” boli jak się ją czyta i człowiek ma ochotę zabić durnych rodziców, ale co tam… tylko oplułam jadem monitor. Z papierową książką mogłoby być gorzej… Aaaaczkolwiek po lekturze zlasuję sobie mózg jakąś durnotką, bo ja swojego dzieciństwa zdecydowałam się nie pamiętać. Łatwiej tak jakoś…

Tylko czy Polska do takiej literatury dorosła? Boję się, jakoś nie sądzę, jest coraz gorzej, a obserwowanie tego z dystansu sprawia, że boję się jeszcze bardziej.

Buziaki i dziękuję, że napisałaś taką książkę! Tak ważną. Coś, co w końcu może zmieni te bałwany, stołki i parapety!

Właściwie to miałam to przerzucić… jak ja nie lubie czytać z komputera. Ale jak już zaczęłam, siadłam i przeczytałam kawałek, to poczułam się znowu w przeszłości. Ja tak byłam tresowana. Do dziś nie umiem sobie powiedzieć, że ktoś mnie skrzywdził. Czy mogę powiedzieć, że odebrałam jej moc – Tej, której nie nazwę nigdy matką! – nie, ja wciąż uciekam, a świat, on wciąż jest zły! Ta powieść może zburzyć mury, zerwać te cholerne malowane otoczki, co to się dopraszają flagi i orzełka, definicji mesjańskich, na grzyba im ten orzełek?

Jak ktoś to wyda, to ja pierwsza napiszę recenzję, że książka pozwala w końcu wielu małym Calineczkom zmienić definicję istnienia…! Napiszę!!!

„Przewrotność dobra” Jolanta Kwiatkowska, Dobra Literatura 2011.

(tekst powstał przed wydaniem powieści!)

Sama książka wygląda tak – twarda okładka, świetny papier!

I ta wiele mówiąca dedykacja… Autorka naprawdę walczyła o tę powieść. To sprawia, że Czytelnik może czuć się wyróżniony. Więcej! Będzie w stanie zrozumieć pasję, jaka drzemie w tym, który opowiada…

2 odpowiedzi na PRZEWROTNOŚĆ DOBRA

  1. Pingback: Pan Tealight i Męski Podgląd Świata… | Chepcher Jones

  2. Pingback: Pan Tealight i Niemoralność Odzieżowa Wiedźmy… | Chepcher Jones

Dodaj komentarz