KRÓL FRYZJERÓW, FRYZJER KRÓLÓW

PAN KOAFIURY

Ostatnio dochodzę do wniosku, że nie tak bardzo interesują mnie ciekawe czasy, o wiele bardziej… ciekawi ludzie!!! Widzicie, w owych głębiach wieków jakoś oni znikają. Naznaczają sobą czas, tworzą rewolucję, a potem… odchodzą. Pozostawiają po sobie coś: pomnik, pamiątkę, ale tak niewielu o nich pamięta. Niektórzy są promowani przez media, stawiani przez nie za wzór, ale ile można słuchać o tej samej osobie? Czy nie mamy innych, nieznanych bohaterów? Cóż, okazuje się, że mamy… a pamięć o jednym z nich przynosi Marta Orzeszyna!!! Niczym archeolog poszukujący pasji…

… przywraca ją w nas!!!

IMG_2453

Ale to tylko włosy? Zapytacie. A tak, to tylko włosy. Loki, cięcia, modelowania… Ekhm, wybaczcie moją kompletną nieznajomość tematu. Wprost wybitną ignorancję!!! Tak, byłam u fryzjera dwa razy w życiu. Raz jako dziecko, przymuszona, a drugi – przed ślubem własnym całkiem przez podstępny przypadek. To nie dla mnie. Dotyk głowy zdaje się być nazbyt intymny, seksualny aż… dziwnie erotyczny nazbyt, by robić to z kimś kogo, ekhm, się nie kocha…

… ale poczytać o fryzjerze, który zmienił świat, naznaczył ikony stylu, chcę. Bo chcę zrozumieć nie tylko zawód, ale przede wszystkim CZŁOWIEKA.

IMG_2464

Nadal nie skończyłam.

Wciąż mam przed sobą kilka stron… ale nie chcę ich ot tak połnąć, choć mam ochotę, drżą mi dłonie i nie chcę powrócić do własnej codzienności. Chcę/muszę dalej, niczym rozbitek, świadom tego, że w butelce przed nim zostały ostatnie łyki wody… odsunąć w niebyt, w nieistnienie, koniec. Nie wiem jeszcze jak ta historia się kończy. Postanowiłam nie sprawdzić w pokrętnej Wikipedii, olać informacje innych i recenzje. Nie chcę, by to się skończyło. Ale nie tyle by skończyła się sama opowieść, co… pisanie Autorki. Jej dar opowiadania. Jej elegnacja słowa. Te perełki przeszłości, ot tak rzucane przed moje… cóż, chłopskie nader istnienie! Chcę się dalej kąpać w tych czasach, koafiurach i słuchać ludzi. Tych, których on dotknął, zmienił…

Wciąż nie mogę uwierzyć… że to TYLKO włosy, a przecież znam to uczucie, gdy nagle drżącą ręką własną, przed lustrem stawiam na rzęsach własny świat. Zmieniam wszystko. Odrzucam loki, może i targam się z tępą siekierką na estetykę… ale to uczucie oczyszczenia, zmiany… Znacie je?

IMG_2466

Wyobraźcie sobie, że siedzicie w fotelu i ufacie Jemu. Inteligentnemu, choć nadzwyczaj pewnemu siebie, fryzjerowi, a może jednak rzeźbiarzowi? Odwadze? Czy brawurze? Ufacie na tyle, by zadecydował o waszych włosach. Dla wielu wciąż wyznaczniku kobiecości, często owym elemencie, który jest nadrzędnym elementem naszej osobowości… TYLKO WŁOSY? A może aż?

Mówili o nim TEN POLAK. Ach, jakże to brzmi dumnie!!! Ręce, nożyczki, własna wizja… czy więcej było w tym jego odwagi, czy kobiet, które decydowały się na jego usługi? Z jednej strony cud, z drugiej… trochę egzekucja? Czekanie na ścięcie. Ale w końcu jesteśmy we Francji!!! Gilotyno do dzieła!!!

IMG_2467

Wszystko kocham w tej biografii.

I sposób pisania autorki i jej obrazowość, ukochanie samej Francji, które przesiąka się w nas niczym podstępna trucina i już wiemy, że musimy odwiedzić Paryż. Odnaleźć pewne miejscam zderzyć się tam ze wspomnieniami. Poznać lepiej ten świat. Kocham w tej historii jednak też jego samego – Bohatera. Bo był nim. Owo zdecydowanie, zadzierność, odwagę i dumę. Jego nietuzinkowość i dziwaczność – TRUMNY? Serio? Te dyktatorskie zapędy. Ową INNOŚĆ przepiękną! Kocham dopracowanie teamu, język, użyte przymiotniki, rzeczowniki, imiesłowy… i, a może przede wszystkim, kocham rzetelność i naukowość. Owe lata badań. Ową pasję, odwagę Autorki, siłę, która sprawiła, że jednak oddała nam ona swoje marzenie. Podzieliła się nim. Miała śmiałość, by przywrócić pamięć o człowieku. Postawić mu pomnik. Przypomnieć kontrowersję? A może na nowo odmalować siłę kreowania imperium, stylów, piękna?

Nie wiem, ale dziękuję.

IMG_2473

Trzymam w rękach tom, twarda okładka, piękne wydanie, z jednej strony minimalistyczne, biało-czarne, z drugiej dzięki temu z większym wyrazem uwidaczniającze wnętrze… cóż to za perełka!!! Z jednej strony przeszłość, elegancja, specyfika, z drugiej… zwykłość człowieka. Człowieka, który uwierzył sam w siebie? A może i innych, którzy pozwolili mu na to? Wspierali go?

Widzicie, nie opowiem wam dokładnie kim był, bo to nie ma sensu, wolę wam powiedzieć, że powinniście sięgnąć po ten tom. Nawet jeśli, jak ja, tak naprawdę przeczesujecie palcami loki i wychodzicie. Nie dbacie o to, nie macie czasu. Może nie doceniacie siły zmian, siły nowej bielizny, fryzury… biżuterii? Bo przecież tak bardzo nam wmawiano, że najważniejsza jest mądrość! Wiedza, inteligencja. Ale przecież to wszystko trzeba w coś zapakować, a może i czymś wzmocnić? Przemianą? A może tylko lekkim odświeżeniem? Czyż nie uczyniliśmy z odzieży, ozdób, fryzury i makijażu pewnych barw wojennych, by zmagać się z codziennością, ukrywać, ale i ujawniać siebie?

Dlatego powinniście poznać Antoine’a. Pokochać, albo znienawidzić. Nic pomiędzy, artyści w końcu za tym nie przepadają.

IMG_2474

Marta Orzeszyna pozwala nam nie tylko poznać swojego bohatera, swój przedmiot badań, ale przede wszystkim nie narzuca swojego zdania. Kocham to w biografiach, a uwierzcie, nie zawsze udaje się autorowi pozostawić pewną wątpliwość. Ową furtkę dla czytelnika. By mógł powiedzieć: nie. Jednak w przypadku tego bohatera, nie mogę powiedzieć nie. Zakochałam się. I w epoce i mężczyźnie, który miał nie tylko odwagę by marzyć, ale przede wszystkim decydować o swoich osiągnięciach. Jakże dziwny wydaje się teraz świat, gdy go poznałam! Jakże bogatszy. Nie wiem dlaczego, ale opowieść o tym jednym życiu przyniosła mi dawno odrzuconą pewność siebie… Jakbym i ja mogła spłodzić imperium. Może być inną sobą, a może sobą samą, prawdziwą?

W tej biografii każdy artystycznie usposobiony czytelnik odnajdzie samego siebie. Ową, często szczątkową, spychaną z planu arogancję, owo pragnienie stworzenia nowego, którego dziwnie współczesność każe nam się wstydzić… Bo tę książkę czyta się różnie. Ze względu na to czy jest się tylko wielbicielem epoki, albo biografii, tym, który kocha poznawać nowe, albo tym kto jest artystą. Nikt nie przeczyta tego tomu dokładnie tak, jak ty. Nikt nie zwróci uwagi na te same białoczarne zdjęcia, na reprodukcje, cytaty… obrazy świata, którego już nie ma…

Nostalgia?

Tak, opowieść Marty Orzeszyny jest nią przesączona, dzięki czemu uświadamia nam, że to wszystko co mamy, to co określamy jako cywilizację, ową wolność, zawdzięczamy właśnie ludziom takim, jak Antoine, Antek! Pierwszy, któremu dałabym podciąć włosy! Zająć się moją osobowością, ukazać ją na zewnątrz. Pierwszym, który mnie przekonał… i wiecie co? Chcę więcej! Mam nadzieję na kolejne książki tej autorki, może i kolejne odkrycia zapomnianych ludzi, odkurzenia epok, może przywrócenie blasku czemuś, co uznajemy za zwyczajność… bo tą książką Marta udowadnia, że nie tylko potrafi opowiedzieć o tym, co kocha, ale i sprawić, że my to pokochamy!!!

Dziękuję!!! Dziękuję, że mogłam go poznać, co za facet!!!

IMG_2454

„Król fryzjerów, fryzjer królów Antoine Cierplikowski” Marta Orzeszyna, Wydawnictwo Znak Horyzont, 2015.

IMG_2452