Pan Tealight i Zagubione Ciuszki Mocy…

„Nie trzeba było właściwie szukać, nie ukrywały się wstydliwie, nie unikały ludzi… one chciały być znalezione. Zwykle jęczały cichutko pogniecione, tuż przy drodze, na plaży pomiędzy kamieniami, wciśnięte w krzaczki przy rzeczce, lub ot przywiane tam, w ramach flag przyszłych krain, gdzie tylko wronom wolno siadać… Zagubione Ciuszki Mocy. Upadały rzucone przez pragnące kąpieli wieczystej ciała, przez nazbyt rozgrzane skóry, potem zlepione włosy… Niegdyś tak potrzebne by zakryć wstydliwość, tak dobrane, kochane, by porządek zachować, moc zrymować, nie ujawniać tego, o czym mawiają, iż nazbyt wiele… brutalnie zdarte, odartej ze swej godności tych, które mogły okrywać i poruszać się dumnie… pełzały teraz.

Pozbawione ludzkich momentów motorycznych, tak lękliwie żałosne.

Szukając ciał do okrycia karmiły się legendą o Pożeraczu Tkanin Dusicielu Mocy Wiecznym Przebieraczu, który porywał najmłodsze skarpetki, te jeszcze nie zdarte, bez cebul i oczek, prosto ze sznurów z barwną powieścią bielizny. Kolekcjonerze barwnych szali, który jednak nie unikał i jednobarwnych portek. O tym, który nigdy nie twierdził: nadasz się do szmateksu!

O Tworzycielu Szmat!!!

A ludzie bez nich… tonęli! W odmętach wód, deszczów, wiatrów i wysp, światów i osobowości, myśli i wspomnień, rodzin i samotności… pozbawieni pierwotnych mocy, tych pochodzących od liścia i kory, od trawiastej spódniczki i obcierających, depilujących portek z mamuta… ginęli.

… chyba dlatego porzucone Ciuszki Mocy szukały zawsze Wiedźmy Wrony Pożartej Przez Książki… bo żałośnie niepotrzebne przyciąga takie samo. Aczkolwiek tak jak z butów mogłaby już postawić niezły konsum, z bielizny stworzyć własną linię Wiedźmas Sikrets, tak co do całej reszty, wciąż było przewiewnie. Widać mocą obdarzali ludzie tylko niektóre części garderoby, albo… albo był ktoś inny. Tajemny i wredny ktoś, kto wyłapywał Ciuszki, wiązał je, pętał, wykorzystywał niecnie…

Chochel… ale czyje masz na sobie gacie?

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

… a Zagubione Ciuszki Mocy wyglądają tak…


Z cyklu przeczytane: „Ostatni powiernik pierścienia” Kirył Jeskow – powieść wydana jeszcze w Red Horse, wydawnictwie, którego już nie ma… Dokładnie dylogia, która przynosi na swych stronach pytanie: po kiego pisze się takie książki?

Jeskow stworzył coś „na fali”. Znaczy wtedy akurat „Władca Pierścieni”, Tolkien i wszystko to, co z nim związane, inspirowało… zbyt wielu, mówiąc ogólnie. Jak owe mityczne grzybeczki wyłaniały się z poszycia drukarnii cuda nie wida i takie tam sobie bajeczki. Jeszcze inspiracja pal licho, w końcu krasnoludów, czy elfów Tolkien nie opatentował… ale pewne postacie, opowieści, legendy i historie, stworzył!

I wystarczy!!! Po co tworzyć opowieść z drugiej strony lustra? Pikuś jeszcze, gdyby było to coć dobrego, ale to nieudolna mieszanka tekstów: „ot bo mi się wydawało” z „mój własny Silmarillion”.

Na dodatek kiepsko napisana.

Nudna.

Nieczytelna…

… nie warto. Czuję się po owej lekturze oszukana, zbrukana i przede wszystkim cholernie obrażona lingwistycznie! I w ogóle! Może i pomysł był, ale wykonanie, sposób składania zdań, te drętwe dialogi, brak osobowości… bleh!!!

Podobno Wiosna idzie. Całkiem możliwe, że po drodze przydarzył się jej jakiś wypadeczek, może w kosmetyczce rozlał się lazkier do liści, albo pachniuch do kwiatów skisł, czy coś w ten deseń… bo śnieg ma się w najlepsze.

Po dwóch dniach snestormu tanecznego zapadła cisza… cisza podejrzana i na pewno z wyrokiem na karku za popełnione drzewiej zbrodnie. Nie ufam jej. Podejrzewam, że coś kombinuje, może mały przekręt na skalę o wiele większą? A może to spisek krasnali, tudzież pingwiniów?

Pingwini… kto ich tam wie?

Pingwini, tudzież znani jako Pingwiniowie… bywają niebezpieczni. Kryją się monochromatycznie w bieli i czerni zimy i tylko czekają by się wyturlać zza krzaków. Atakują znienacka, aczkolwiek chyba strategia przemyślana. Walą pod kolanko, potem ślizg, skrzydłem w japę i… rabują. Z tym rabowaniem to wiecie, szok, ale człek przeżyje… gorzej, jak właśnie wyleźliście pranie powiesić i nic w kieszeniach poza klamerkami nie ma… wtedy ból!!!

… tak, bredzę… bo jestem na głodzie, nie mam co czytać, od miesiąca listonosz nic nie przyniósł, mam prawo!!!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz