Pan Tealight i Gość Wiedźmy…

„To była pora na wekowe ostatki.

W Zaborczej Spiżarni Wiedźmy Wrony ostały się ino te największe słoje, więc by nic się nie zmarnowało, w kuchni zebrali się wszyscy. Znaczy ci, którzy się mieścili, reszta musiała liczyć na wylatujące z okna, wydzielane niechętnie, konserwowane szczątki turyścizny. A świeżutcy, aromatycznie upasieni kontynentem turyści, już przybywali na Wyspę.

Na razie nieśmiało, niewinnie wtłaczali swoje aromaty w świat Wiedźmy Wrony Pożartej, ale… ona wiedziała. Przyszedł czas by dokładnie oczyścić Spiżarnię i umyć weki! Nowa dostawa była w drodze. Nowe pomysły, nowe smaki, może zaskakująco egoztyczne tym razem? Azja?

Jednakowoż najpierw należało je opróżnić. Nie dbała o to, kto wyjada resztki, byleby nic się nie ostało. I byle nikt nie zawracał jej głowy, dlatego to pukanie ją zaskoczyło. Właściwie nie otwierała drzwi. Ot czasem dopadała Radosnego Listonosza, ale on wyrażał na to przyzwolenie. Wprost więcej wyrażał, ale Wiedźma raczyła nie dopuszczać tego do swych i tak skołowanych myśli. Ponieważ wszyscy byli zajęci, a słój z marynowanymi klopsikami z blondynek, w polewie z czosnku niedźwiedziego był wciąż jeszcze pełny, oblepiony chciwymi spojrzeniami i dziwacznymi odnóżami, oraz aparatami gębowymi… cóż, wstała i spoglądając z wyrzutem na dziwnie radosną szarość Pana Tealighta, otworzyła drzwi.

Czy przyjęła już pani Jezusa? – usłyszała w swym pierwszym pożartym języku. Rozejrzała się po zatłoczonej kuchni widocznej z korytarzyka, po ulicy pełnej dość nietypowych stworzeń i działań, każdy mógł się tu zagubić, a może, spojrzała na słój… i pierwszy raz w życiu zemdlała.

Cóż, może nie znamy każdego z imienia i nazwiska, ale czasem obciach nie zapraszać tych, którzy tego tak pragną… nawet w weki!”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)


Przeczytane – „Ocaleni. Życie, które znaliśmy” Susan Beth Pfeffer „W sumie trochę żałowałam, że nie widziałam burzy. Z tego co słyszałam, nie nadeszło żadne tornado, tylko rozpoczął się koniec świata, a ja nic nie zobaczę, bo każą mi siedzieć w korytarzu. W takiej chwili.”

Wiadomo, koniec świata widzi się tylko raz, a raczej większość z nas tak powinna mieć, miała lub będzie miała. Obciach trochę go przegapić – ot taki problem. Bo codzienność ma małe problemy. Szkoła, bal, łyżwy czy pływanie… mama czy tata i jego nowa rodzina? Zjeść masło ozechowe czy jednak hamburgera?

Ot zwyczajne życie dzień po dniu. Śmierć istnieje, ale zawsze po niej jest kolejny dzień, zawsze.

Gdy zwyczajność nagle się kończy następuje wariactwo i próba szukania w nim „normalności”. A potem… cóż chyba nawet strach nie istnieje.

Co byście zrobili, gdyby nagle świat się ZACZĄŁ kończyć? Stanęliście w obliczu zagłady, dość powolnej, bo trwającej niecały rok. Choć nie, wy o tym nie wiecie. Nie wiecie co będzie jutro, gorzej, czy włączą prąd, a może zniknie woda, słońce, czekolada… może zostaniecie sami na świecie? Zamknięcie w małym miasteczku, zakuci w zimno i marzenia?

„Co jest najgorsze w końcu świata? Że kiedy się zacznie nigdy się nie kończy.”

Powieść Pfeffer zaskakuje. Zwyczajna, normalna. Bez wybuchów i ratowania. Bez cudów i wielkich bohaterów. Ot pamiętnik nastolatki. Takiej, która przeżyła swoje, dotknęła śmierci, zaznała odrzucenia, ma wszystko przed sobą. Błędy może naprawić. Jej i całego miasteczka, kraju, świat się kończy. Świat się kończy. Błąd w obliczeniach i nagle pojawia się to, co niemożliwe. Ona ma matkę i dwóch braci. Uczy się głodu, zamknięcia, odcięcia. Braku przyszłości i kąpania się w snach, marzeniach.

Buntuje się.

Próbuje…

Autorka świetnie dociera do czytelnika. Młodszemu uświadamia jak wkurzający są rodzice i dlaczego… starszym, przypomina jak widzą ich dzieci. Wszystkim, jak bardzo zależni jesteśmy od techniki, jak wiele straciliśmy, zapomnieliśmy, jak wiele nie umiemy!!! Jest tak wstrętnie, przeraźliwie naturalna i prawdziwa, że budzi strach. Każe patrzeć w niebo i nagle chomikować zapasy… a przecież świat się nie kończy, prawda?

A może tylko o tym nie wiemy?

Recenzja: „Czarownica” Anna Klejzerowicz

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz