Pan Tealight i Kosmitowie są back…

„Znowu przylecieli.

Wiecie, podobno się zwiedzieli, że jakaś impreza na Ziemi odchodzi, a tutaj, kurna, wszyscy jacyś tacy dziwni. I zamaskowani. Jedni się buntują, inni znowu chowają w domach, nie chcą wychodzić, a jak już, to zakładają kostium dinozaura albo jednorożca, a może… tak naprawdę w końcu one, ukrywające się byty na poły ino ludzkie, w końcu uzyskały jakieś prawa?

Bo wcześniej ich tak nie widzileli…

Wiecie, jawnie wynoszących śmieci.

No ale… jak się dowiedzili o wszystkim, to wiadomo, od razu zawinęli ogony i uciekli. Nie, wcale nie chodziło o wirusa i tak, Kosmitowie mają ogony. I tak, odpowiednio winno się ich zwać w ten sposób, a nie odmieniać… dziwacznie. Komisici, może, może czasem to wytrzymają, ale zwykle… Kosmitowie.

A ogon…

Znaczy, nie ogon, ale ogony.

No tak, mają, a co?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Z cyklu przeczytane: „Harry Potter” nowe wydanie … – no właśnie. Nowe… Tak właściwie, to ma już kilka lat, ale jednak jak byk pisze tam, iż poprawione, oraz z wprowadzonymi zmainami nakazanymi przez autorkę.

I wiecie co?

W kij z tym.

Co to jest? A może tylko mi się tak wydaje? Może przesiąkłam filmami? Nie no, weźcie, przecież to nie ja… widzę na własne gały, od pierwszych stron, że coś jest nie tak, że książki przypodobały się filmom.

Że to już nie do końca to.

No dobra, pewno, wciąż to, ale jednak…

Dlaczego mam nowy zestaw HP? Bo przecież straciłam wszystkie książki, 5000 tomów. Garść jeszcze leży w workach, ale otwarcie ich grozi raczej, jeśli nie poważnym zakażeniem, to zgonem. Sorry. Taka pleśń, że strach się bać. I przez to zaopatrzyłam się, a raczej mi się udało, bo moja obecna ilość tomów to jakieś 50 sztuk… i jak tak człek wciąż czyta to samo, to zaczyna szaleć… jednak potrzebuję nowych, ale z pustego i Salomon…

Chociaż, gdyby Salomon spadek jakiś mi zostawił.

Miłoby było…

Ale, ciekawa jestem, czy czytaliście pierwsze wydanie, czy widzicie różnicę?

Kosiarki, kosiarki, kosiarki dookoła!!!

Tańczą, jak wariatki na dobrych dragach i seryjnie mocno napierniczają. Ten dźwięk człowieka dobija, bo w końcu miał być Bright Green Island, ale… kiedy to było. Śmieszy mnie, gdy ludzie mówią, że Dania taka ekologiczna. No pewno. Tia… sarkazmem ociekam, sarkazm ze mnie wycieka, sarkazm mnie obmywa.

Nie jest ekologiczna.

Tak, jak najbardziej ludzie mają rowery, ale…

… bez urazy, wkurwiony rowerzysta, próbujący cię przejechać, zarysować każdy pojazd i tak dalej, to wiecie, taki kurna ekologiczny. Może i nie smrodzi, ale zeżarte przez niego awokado zniszczyły już tyle lasów… kolejne części dzikiej Brazylii zostały „udostępnione” światu i jest cudnie.

I niszczycie dalej.

Ja nie niszczę.

A wypraszam sobie.

Dosadzam wciąż. Może i na niewielkiej przestrzeni, ale dosadzam, staram się wciąż jakiś nowych gości zaprosić do ogródka, jakoś tak zazielenić, mieć mleczyki i stokrotki, trawa może rosnąć, pierdzielić to, przecież pampasy mnie tu nie urosną! Przecież to zwykła trawa, nawet nie zabawowa palarnie…

Jestem cięta, wkuta i w ogóle.

Nie mogę wyjść na zewnątrz, bo wiem, że znowu wycinają, znowu likwidują tlen, bo i po kiego chu… kurna, muszę przestać przeklinać, po kiego nam oddychanie. W ogóle serio, oddychanie, to zbędna sprawa. Kompletnie niepotrzebna. Przereklamowana, wiecie, ludzki organizm potrzebuje ino szybkiego internetu i tyle.

Kuźwa, co się stało z tym światem.

Ale…

Oto i mamy kolejny długi weekend, bo wiecie, czemu nie. Wniebowstąpienie czy coś w tek deseń, nigdy nie umiem zapamiętać. No ale, cztery dni… ŁAŁ. Znowu będzie malowanie, ale może w końcu człek pójdzie na jakiś spacer, a nie ino w domu zapiernicza te kroki? Wiecie, coś jednak robić musi…

… ruszać dupą…

Ale jednak, azaliż wżdy, ponieważ piszę to sobie na zapas, to powiem wam, że już po majówce, czy jak to zwał i czas czerwca się rozpoczyna. Wciąż nie wiadomo co to będzie z tym czerwcem, ale wiadomo, że ludzie do Szwecji wybyli i to nie tylko Duńczycy, bo wiecie, tam obostrzenia mniejsze… intryguje mnie jak tam się dostali, no ale… babeczka z Czech podobno bawi się świetnie od kilku tygodni.

Co do Danii, to lańsko w parlamencie dostał ten nasz gostek, co to one respiratory pradawne, pewno z epoki kamienia lekko rzezanego, wiecie, wysłał do Włoch. No zmyli mu wszystko, bo śmiał przecież święty pijar zniszczyć…

Ale wypłatę na pewno dostanie.

Ech!!!

I tak jak człek se o tym wszystkim pomyśli, jeszcze spoglądając w okno, za którym już one jasne noce się zaczynają… to serio, nie wie co o tym myśleć i czy w ogóle, to poprawnie myśleć o czymkolwiek? Bo… trudno wierzy w pewne rzeczy i sprawy, jak człek ma kilka komórek i wiecie… rozglada się dookoła…

A jak się rozgląda, to wie, że człowieki pełnoletnie do chyba 28go roku życia, jakoś tak, testy mają sobie już robić. Nie wiem po co one im, poza badaniami, ale jak na razie, to wiecie, wykazały tak znikomą ilość wirusa, że ekhm, no… cała reszta, czyli my starzy możemy się badać za jakieś kilka tygodni… znaczy na razie nie biją i ciągną za włosy, ale wiecie, może zaczną, kto to wie?

W końcu, wsio możliwe…

Wsio!!!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.