Pan Tealight i Lotto…

„Bo była tylko jedna.

No ta bułeczka z rodzynkami i chociaż Wiedźma Wrona Pożarta nie była nią kompletnie zainteresowana, to cała reszta jak najbardziej była. Nawet on sam, ON, który winien przecież być wzorem, czy coś takowego… Pan Tealight zaczął się zachowywać jak kilkulatek, stukać stopą, mazać się i ogólnie mówiąc, próbował zwrócicć na siebie uwagę, że oto on taki biedny i głodny, no szary przecież, a to, że wcześniej zeżarł ich piętnaście.. no dobra, reszta też je jadła, w końcu z nieba nie wiadomo dlaczego spadło kilkanaście worków, a w nich pudełeczka w stokrotki i żonkile, no a w onych pudełeczkach, twardotekturowych…

Bułeczki.

Z rodzynkami.

I nadzieniem czekoladowy.

Tak bardzo smaczne. Tak nawet możnaby pomyśleć, że uzależniające… mięciutkie, ale ze skórką chrupiącą, miejscami gnieciuchowate, takie rozpływające się w ustach i ciepłe… ciepłe przez cały czas, a przecież spadły z niebios jakoś tak w południe, a teraz mieli prawie wieczór. Prawie…

I Wiedźma Wrona Pożarta Przez Książki Pomordowane… ona taka niż całkiem niezafascynowana. Co to nawet nie spróbowała żadnej. W ogóle. Bo jakoś tak jej nie kręciły one dziwne, pudrowane cycki z niebios…

Może winni byli w tym momencie pomyśleć o czymś, o jakimś podstępie, o wszelakiej wściekłości natury, ale jednak… w głowie mieli ino ono Lotto. Że to Lotto Szczęście, zaćpana chuda nastolatka w podartych kieckach haftowanych womitem, ona miała o tym zadecydować kto dostanie ostatnią.

Ona?

Nie wierzyli jej wcale.”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

Okno.

Słońce…

Za oknem morze w niedalekiej oddali, pola, drzewka, droga, ale wiecie, jak coś przejedzie, to aż człek zaskoczony, że coś przejechało. Wali w te klawiszki, ale ciagle, kątem oka sobie zerka…

Nagle biała chmura opada na pole i plemię różnowiekowych mew…

… zaczyna się naparzać. Właściwie pierun wie po co tutaj przybyły, czy jeść, bo może jakieś robaczki rzucili, czy jednak się namawiać, na kogo tutaj napaść, na czyim dachu odtańczyć rąbaną Makarenę, albo wiecie, podlecieć, obsrać, a potem bezczelnie chcieć za to opłaty w żarciu.

Bo przecież, u nas resztki się nie marnują.

Nigdy.

Zawsze te dzioby zaglądają, wredne małpy stukają w rynny, zaczynają rytmicznie wrzeszczeć wzajemnie do siebie… tak, rytmicznie. Porażająco rytmicznie. Umieją tak. Umieją nawet więcej jeżeli w grę wchodzą i wrony. Bo przecież tak naprawdę i do końca, wciąż nie wiem, czy one tak ze sobą okay, czy jednakowoż nie? Gromada wron na polu zdaje się współpracować, ale odstawać od onych białych i szarych, gigantycznych kurczaków, ale… kurcze, czasem tak bardzo się mieszają.

Bardzo bardzo…

A wrony…

Ech, z nimi to jak zawsze, wiecie, inteligentnie jest.

Mamy taką jedną, oczywiście szarą, co to ciągle za nami łazi, a potem siada na balustradzie i domaga się jedzenia. No dobra, rzeczywiście dostała kilka razy, ale teraz oczekuje jedzenia cały czas. Fascynująca małpica LOL Nie jest głośna, ale wiecie, znalazła miejsce, z którego może patrzeć na mnie jak piszę i się glapi, potem przechodzi z wysoko uniesionym dziobem pod oknem/drzwiami tarasu w te i wewte, wskakuje na barierkę, a potem znowu. Potem na chwilę odlatuje, no i znowu od nowa ludowa…

Po prostu ubaw roku.

I nie wiem czy to moja Bazylia, chyba nie, bo to młodsza wrona i mniejsza, ale jednak, jakoś tak, znajoma. Zresztą, przy tak krótkim odcinku przeprowadzki ptaki się nam raczej nie zmieniły. LOL Nawet te dwuznaczne.

… więc za zwierzątka mamy wrony, mewy i wszelakie, pomniejsze ptaszęta, które tej zimy to zimy nie zaznały raczej. Nawet robaczki jakieś latają przez cały czas, więc wiecie, kurcze, no jakoś tak dziwnie.

No ale…

Przyjdzie sezon i wszystko się zmieni. Znowu wrony będą uciekać, bo Turyścizna to świnie i ich nie lubią, a mewy będą gadać językami i może rozgadają przyjezdnym, że ubiliśmy tam kilka fok. Wiecie, bo albo one albo zarybianie Bałtyku. Nie da się przy takiej populacji bestii niszczycielskich, które nie jedzą, a rozrywają rybki dla zabawy… przeprowadzić odnowienia wód.

Nie da się.

Tak wiem, śliczne foczki, no ale…

LOL

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.