A raczej nie byłem aniołem. No żadna z nas nie była, nawet chyba żadna choć po części nie ma w sobie owego anielskiego pierwiastka. Z drugiej strony jest w nas wiele diabelstwa, szataństwa, boructwa czyli zwyczajowego wiedźmostwa. A czymże są owe lucyferstwa, jak nie upadłymi aniołami?
Kurcze… więc znaczy się jestem aniołem?
Nie wiem czy dobrze się z tym czuję, ale może to wyłącznie sprawa ostatniego doboru lektury?
Biorę się za Becca Fitzpatrick.
Tak coby pozostać w temacie… i wyplenić z siebie owa skrzydlatą anielskość; bo w piórkach i szlafroczkach z hymnami no mi nie do twarzy! I nie wyobrażam siebie pląsającej po chmurkach, nucącej GLORIA!!! i takietamtamy. Na pewno będzie mnie podwiewać, więc zapalenie pęcherza murowane. Tylko czy aniołki i cherubiniaczki muszą się tym martwić? Pewnie nie.
Ale czy aniołki noszą gacie?
No i jak czyszczą skrzydełka?
„Zaginiona księga z Salem” Katherine Howe, którą udało mi się wygrać z Niebieskiej studni… warta była napisania owej magicznej formuły. A raczej przyznania się do własnej magii. Choć mam nadzieję, że każda wiedźma dobrze wie, iż czar kształtujemy same, z siebie, czerpiąc z kobiecości.
I czerpiąc z tego, co udało się nam już przeżyć. Z tego co niewiadome i przytłaczające przeszłością…
Bo magia to łatwa i skomplikowana sprawa zarazem.
INTUICYJNA
… poczujcie ją… nie tłamście mocy…
PS. Recenzja „Zaginiona księga z Salem”.
Zaintrygowały mnie Twoje wywody na temat anielskich zapaleń pęchęrza i czuję, że jak trochę odtrzeźwieję po przespanej nocy to na pewno tu wrócę poszukać innych perełek. 🙂
Pozdrawiam!
A zapraszam i spraszam 😉 Aniołi muszę jakoś przydybać i po prostu sprawdzić czy mają te galoty czy nie – ja tak jakoś wszystko doświadczalnie lubię 🙂 Ciekawe na co się je łapie?
hm… jestem ciekawa Twojego zdania na temat dzieł Pani Fitzpatrick 🙂 aniołki noszą ocieplane gacie w niebie a w piekle stringi hehehehe
Zdanie dziś opiszę i jest to bardzo kiepskie zdanie… toż to kanał!!! 🙁 bleh!
Jak mają w piekle stringi, to czy mają owłosienie, chyba nie 😉