To be or not…

Zastanawiam się czy żyję? Czy ową egzystencję z krótkimi stanami uniesień, wielką, nagłą wolą walki i kolejne upadki oraz ból głowy od ciągłego walenia w mur… można nazwać życiem? Podobno ciekawa jestem? Nie wiem, boję się siebie. Strach jest jedyną definiowalną w pełni i odczuwalną siłą. Spoiwem dni i miesięcy, lat i epok. Wspomnień i koszmarów.

Wiecie jak to jest, gdy nie wiadomo kim się obudzicie? Która z władających osobowości akurat na ten dzień wykupiła sobie prawo do władania ciałem?

Podobno moim ciałem… bezczelne małpy. Zalepiacze zagubionych cząstek dusz.

Opętanie? Może… za egzorcyzmy bynajmniej dziękuję. Mam już dość. Pozostaję szalenie niespójna z codziennością i teraźniejszością. Zwyczajnie nie mam sił na zmiany.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz