Pan Tealight i Leć…

„I poleciała.

Noc była zimna, na poły księżycowa, chmury zaś miały dziwne kształty, jak zwykle… kurcze w końcu maj od jutra, czyż nie? Księżyc serio naparzał z tym światłem, ale gdy ją zobaczył, nie tylko skrył się za grubym welonem grafitowych obłoków, ale też zakopał się głębiej, zahaczył o Chiny i… postanowił olać odbijanie, jeśli chodzi o tę część Europy. Nigdy go nie doceniali!!! Zresztą i tak nikt mu za to nie płacił, ani nawet nie czycił mocniej, pomniczkami, a nie menstruacją… Wiecie, jaka to koszmarna robota tak zmiennie odbijać? Wiecie, jak trzeba się pilnować, żeby wszystko wyglądało jak równiutki rogalik? Gdzie tam! A ta serowa iluzja, która sprawia, że wszystkim chce się zapiekanek z pieczareczkami, keczupem… wiecie, takich jak te w podziemiach na Placu Dominikańskim. Ciekawe, czy jeszcze je tam sprzedają? Tanie były… a smaczne jak nieboskłony pokrywające się chmurami po spiekocie dnia…

Ekhm, oto nadeszła ona noc Walpurgi i, czy chciała Wiedźma Wrona Pożarta, czy nie chciała… raczej chyba nie chciała, bo stetrana była straszliwie, a sen się jej zaczął milusi, seksualny… zwyczajnie uniosła się na łóżku w granatowej, lekko podartej koszulinie, w gacioszkach czarnych, cieniusieńkich i niezbyt się opierając, a raczej po prostu opływając na drągu… wyruszyła na miotle. Nikt się jej jak zwykle nie spytał czy chce, no i czy ubezpieczenie wykupiła. Nikt nawet nie zrobił jej kanapek na drogę, ani nie wziął kocyka. Nikt… no dobra, Chochel siedział z nią na tej miotle, ale był w takim samym stanie, więc… nic z tego!!!

Nie ma zbawienia!!!

Walpurga znów nadeszła!!! Palić ogniska, na gołego – no dobra, pieruńsko zimno, więc wybaczymy wielkie gacie, no i nie opalcie se sutków, podnosić te cycki wyżej, może jednak podwinąć?”

(„Sklepik z Niepotrzebnymi” Chepcher Jones)

IMG_9931

Z cyklu przeczytane: „Mistyfikacja” – … Bóg? Ale przecież nie istnieje? A może istnieje? Czy naprawdę to my, ludzie, stworzyliśmy sobie boskość, by wytłumaczyć i ogarnąć strach? A może jednak… wszyscy się mylimy i prawdę rzekł w jednym ze skeczów Jaś Fasola: „Jewish were right!”.

A może…

Więcej pytań, więcej odpowiedzi, a jednak sięgając po tę pozycję Douglas’a Prestona, poczułam, jakby już to czytała. Jakby coś takiego właśnie… no tak… „Projekt kraken”. Od razu „Mistyfikacja” poraża podobieństwem do poprzedniej powieści, ale wiecie co, warto je przełamać, bo ta książka jest jednak inna. Głębsza, bardziej niesamowita, drażniąca i zadająca tyle pytań, że jakoś nie można z niej wyjść.

Oto i ona – Isabella.

Akcelerator cząstek. Wielki Zderzacz Hadronów. Maszyna, która ma w końcu odpowiedzieć na pytanie, jak powstała Ziemia i życie na niej… ogromny, betonowy tunel ukryty w górach, jest gotowa. Ale jednak wciąż nie działa. Problem w tym, że jej twórca, geniusz Gregory Hazelius odmawia wyjaśnień. Wszystkiego dowiedzieć ma się nasz znajomy – Wyman Ford.

Początkowo wydawało się, że będzie to kolejna opowieść o SI. W końcu sztuczna inteligencja jest pasją autora… ale z każdym akapitem, każdą stroną powieść fluktuje, by w końcu doprowadzić nas do pytań o boskość i człowieczeństwo. By pokazać jak cierpienie i strata, mogą przekierować człowieka w różne strony i… by uzmysłowić nam jak łatwo doprowadzić do narodzin… religii.

Powieść mimo wszystko pełna wątków sensacyjnych, sprawia, że zaczynamy myśleć. Aż nazbyt wiele. Nie tylko o tym, z jaką łatwością można manipulować wierzącymi, ale też jak polityka manipuluje nami!!! To powieść, która nie tyle jest przygodówką w naukowym zacieciem, ale czymś bardziej ukształtowanym w ramach powieści psychologicznej. Może i nie wciąga jak powieść Prestona i Childa, ale i tak warto. Chociażby tylko po to, by przemyśleć pytanie: czy jeżeli możesz coś zrobić, to powinieneś to robić? A może wystarczy tylko to poczucie… że możesz?

IMG_8865

Pada…

No i powiem Wam, że zimno znacząco. Nawet wczoraj, gdy słonko się rozbuchało, to wciąż człowiek myślał w krzakach ino o rękawiczkach i dziękował sobie, że wielki szalik zabrał, choć zdawało się mu to dziwne… tak w maju prawie. Ale nic to, przecież trza krzaki okwiecone obleźć i sprawdzić jak to wszystko cudnie pachnie. Jak się z gałązek zwisają te kwiatki, z których to w przyszłości będą wiśnie, czereśnie i co tam jeszcze. Jak listeczki gęste, twarde i owłosione… no właśnie, wpadłam wczoraj na listki, a na nich włoski. Szare takie, jakby siwawe, kurcze może to taki Benjamim Button listków? Będzie się odmładzał starzejąc, a może jednak dziw zadziw taki? A te zielone, nosz wyglądają, jakby ktoś zapomniał materiał obrąbić, z którego je wycięto, no i się wiecie, tak posiąpiły się na brzeżkach. Nieuważnie. Tak akurat przy burgundowych pąkach sobie się siąpiły. Piękny widok, niemożliwy taki, gdy niebo walczy o palnmę pierwszeństwa w konkursie: Najniebieściwszy z Niebieskich.

Tarnina kwitnie.

Pachnie niesamowicie i obsypuje człowieka śniegiem mięciutkich płatków. Jakieś to… nierealne wszystko. W tle brzózki wypuszczają, co tam mają do wypuszczenia, no i takie coś zielone kwitnie, a może to liście, nie chyba jednak kwiaty, zielone kwiaty w dziwnych pąkowatych kwietnikach zwieszają się z gałązek. A obok nich pąki takie burgundowe i piękne… Kuchnia. Niby człowiek edukowany był, a jak co do czego, to nie wie do końca jak co wygląda, gdy zaczyna wyglądać. Mirabelki takie piękne. Płatki mają jak zakrwawione środkiem opłatki. Wymowne takie. Ale chwila moment i po płatkach, jedyne co zostaje, to dziwne, wiśniowe dołem, żółtawe góra pędzelki. Niesamowite i dość trwałe. Jak piękne tancerki, bogate swoją niewinnością i czystością, które jednak mając diabła za skórą, lubią po prostu zrzucić w końcu szatki. Ale bez boja, nadal dotykać ich nie można… w końcu przecież ktoś je dotknie, by były owocem, ale wiecie, musi to być ten jeden i całkiem wyłącznie jedyny!!!

Bączek prawdopodobnie, bo to ich najwięcej… bzyczy w pąkach.

Ale… najważniejsze, że wolne dziś!!!

IMG_7216 (2)

Można wyjść na długi spacer, pomacać świeżą korę i listki, zapatrzyć się w te zielenie, a może i nawet wypatrzyć na nieboskłonie coś o szalenie wielkich skrzydłach? Kurcze no!!! Nie udało mi się zzoomować cuda latającego, ale stawiam na sporego myszołowa. Tylko dlaczego on się zabawiał z wroną? Serio się z nią ganiał, a może raczej za nią ganiał? Może było coś w tym więcej? Może coś ponadgatunkowego, no wiecie, wiosna w końcu, więc chce się wszystkim… nie wiem też jak się owe ganianie zakończyło, bo kurcze kark mi zesztywniał, w głowie zaczęło huczeć, a i wszelaka młoda zielonkawość zaczęła włazić w górę po moich portkach. A tak, nagle wszystko wybiło w górę. Wykorzystując, że wciąż korony drzew nie są gęste, najniższe piętro roślinności wykorzystuje swój czas. Robi co może, żeby zwyczajnie nadgonić wzrastanie. I zagęszczanie…

Gdy tak człowiek, zapatrzony w niebieskości i zielenie nagle zostanie wystraszony poprzez pytlujące bażanty, no i oczywiście wyląduje dupskiem w świeżutkich pokrzywach dowie się, iż serio… młode parzy bardziej. A i współczesna bawełna nie jest taka, jak kiedyś. Usz… długo parzy powiem wam. Ale co tam, miejmy nadzieję, że to pójdzie dla naszej zdrowotności, chociaż podobno bardziej polecają sałatki i napary z pokrzyw, niż parzenie się nią na gołego. No dobra, prawie gołego!!! Ech… wiecie, ta natura bolesna bywa czasem, a i tak lepsze to niż plastik…

Store bededag dziś!!!

Celebrowane co roku w czwarty piatek po Wielkanocy. Korzenie tego Dnia Modłów sięgają XVII wieku. Co prawda wtedy były to trzy dni postu i modlitw, ale wiecie… wiosna, Beltane, poganie się podnoszą, więc kurcze trzeba było jakoś uspokoić narody. W XVIII wieku, pewno za podszeptem Struensee zostało to przyklepnięte jako święto narodowe… ech, nie wiem dlaczego, ale coś mi się wydaje, że ktoś miał wyrzuty sumienia z powodu grzechów własnych i cielesnych!!! Nie ma to jak poganie!!! Ale oczywiście… powiązane są z tym świętem różne, niesamowite obchody, jak na przykład te pomiędzy braciom studencką w Kopenhadze. Wspominanie tych, których już z nami nie ma… no i KONFIRMACJE!!! Cudne są konfirmacje, muszę Wam powiedzieć. To powiązanie motywów bardzo współcześnie chrześcijańskich z tymi uznawanyni za pogańskie – nie wchodźmy w definicje, błagam, wszystko to i tak pogańskie – jest tak bardzo harmonijne i odświeżające!!!

A w nocy była Walpurga… wybaczcie przewiane członki!!!

IMG_7220

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.