Archiwum miesiąca: październik 2011

Pan Tealight i Nowomodny Wisielec…

„Pan Tealight długo starał się o tym nie myśleć. Długo nie pozwalał sobie na dyskusje, nawet z samym sobą. W końcu jednak musiał się poddać. Nowe Mody naskoczyły na niego i gdyby mogły, wydłubałyby mu oczy. Bajer w ym, że ich nie miał. Dlatego czepiły się tych, którzy wciąż jeszcze je mieli, ale przebywali w pobliżu.

Na największym z drzew w ogródku mieszkało sobie Stowarzyszenie Dyndających Rytmicznie. Ot plemię zwyczajnych wisielców, które zatrudniano wyłącznie na Halloween. Poza sezonem po prostu dyndali, a niektózy z nich pod czujnym okiem Ojeblika – uciętej główki – studiowali zombiologię i urocze odpadanie cząstek ciała. Część z nich chciała się przebranżowić, część postanowiła wybić się z rytmu dyndania i podrygiwać niezgodnie, a dwóch… postanowiło zostać Świętymi Mikołajami – broda w tym zawodzie ukrywała i stryczek i szramę na szyi. Problem w tym, że wisielce były przestarzałe. A przynajmniej tak uznały Nowe Mody…”

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

„Wiedźma Intuicyjna”, czyli się pisze…

„Miałam jedno marzenie. Uciec od nachalnej, wszędobylskiej magii, zakochać się i być kochaną. Mieć rodzinę pospolitą, nudną i przewidywalną.

Pierwsze nie wyszło.

Ot tak magia zdecydowała za mnie, że mnie nie opuści nawet w świecie pośmiertnym… Zakorzenione we mnie siły wypuściły pędy, oplotły mnie, zakotwiczyły w sobie, ale okazało się, że magia wcale nie jest taka zła. Jeżeli tylko się zbuntować i zrezygnować z tańców w wersji: jestem odzianą wyłącznie w poświatę księżyca. Od zawsze miałam skłonności do przewiewów i przeciągów.

Miłości jednak szukałam długo.

Za długo.

Gdy ją w końcu znalazłam wkroczyło Przeznaczenie – wredne i sadystycznie prześmiewcze, które inni próbowali ode mnie odwrócić… nie wiedziałam o tym. Teraz wiem, dlatego, gdy zabijam, oni czuwają nade mną.

Czasem aż nazbyt opiekuńczo”

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Jak książki seks uprawiały…

„Chochel, nader marny, aczkolwiek wybitnie nietuzinkowy chochlik pisarski Wrony Pożartej Przez Książki, miał na sobie gacie Admina. Owe gacie miewał na sobie zwykle zawsze i Pan Tealight nie był zdziwiony jego wyglądem. Nawet tym, iż były to ogromne gacie, jak … Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Pan Tealight i wszelakie Końce Świata

„Jeszcze nim uchyliły się drzwi „Sklepiku z Niepotrzebnymi”, nim jak zwykle spóźniony zabrzmiał Wredny Dzwonek, Pan Tealight zaczął się szykować. Założył swoją pelerynę i buty, do ręki wziął laseczkę, a gdy do sklepiku wparował wychudły, zmierzwiony we wszelkich możliwych miejscach mężczyzna… po prostu wypchnął go na zewnątrz z powrotem. Nie zważając na jego ględzenie, nawet nie przyglądając mu się jakkolwiek, po prostu prowadził go tam, gdzie wszystkich innych tego dnia… pewien, że jeszcze niejednokrotnie przejdzie dziś tą drogą.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Pan Tealight i Wiedźmy Pożartej Przez Książki piromania…

„Osobiste notatki, dotyczące wyłącznie istnienia Wiedźmy Wrony na Wyspie, zaczęły powoli przytłaczać Pana Tealighta. Dokładniej, to przytłaczały go dość materialnie. Po tym, jak nakarmiona nadmierną ilością krówek Wiedźma w końcu zasnęła – najpierw skatalogowawszy pieczołowicie istniejące w Sklepiku łyżeczki – Pan Tealight zamierzał je uzupełnić i stanąwszy dość niefortunnie zwalił pudła na siebie oraz Ojeblika – małą, uciętą główkę. Jak jeszcze główka nie ucierpiała, tak lewa stopa Pana Tealighta była w opłakanym stanie. Dokładnie. Mokra od łez wylanych przez Zapomnianą Pannę niezbytMłodą, tkwiła teraz obandażowana na fotelu. A Pan Tealight notował, spoglądając badacznie to na chwiejną konstrukcję tworzoną przez skruszone korniki i stado moli – sprawców kruchości mebli – to na śpiącą w kącie Wiedźmę. Otulona w plemię Wyleniałych Koców… chrapała.

Wszystko zaś zaczęło się od ognia. No przynajmniej tym razem.”

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Pan Tealight i po prostu Stary Człowiek…

„Stary Człowiek był stary.

Tak zwyczajnie i do końca stary. Wiekowa była jego pomarszczona, pożółkła od słońca i wiatru skóra, a i wiele lat miały orające ją zmarszczki. Dziwne zmarszczki, które za każdym razem zdawały się zmieniać swoje położenie. Tańczyć, gdy padł na nie promień światła, zamierać, gdy mężczyzna zasłuchiwał się w szum morza… budzić, kiedy się uśmiechał bezzębnymi ustami.

Pan Tealight lubił je w milczeniu obserwować, gdy raz w tygodniu odwiedzał Starego Człowieka. Lubił zaglądać w ten zakątek plaży, gdzie rzeka wpadała do morza, a na żółtej skale stał szałas – wbrew wszelkim definicjom, niby przylepiony, stanowiący jedność z podłożem i okolicą. Stary szałas Starego Człowieka. Zresztą nie tyle szałas, co sklecona z tego, co naniosło morze i rzeka budowla skomplikowana. Nie mająca jednego kształtu, poddająca się wiatrom i deszczom, kurcząca się, gdy paliło ją słońce, dziwnie śpiewająca, gdy majtał nią sztorm. Tak bardzo podobna do Starego.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Pan Tealight i Dynia Halołinia

„Świat zrobił się szary i pochmurny. Właściwie wszelakich odcieni szarości Pan Tealight naliczył co najmniej z pięćdziesiąt. A jednak w tym momencie, w dziwny i zaraźliwy sposób, wszystko porażała pomarańczowa dynia. Wielka, nadzwyczajnie wydłużona, o gładkiej, lekko oleistej skórce. Była gotowa, jak tylko Dynia Halołinia – co roku – potrafi być gotowa, gdy Samhain puka do drzwi – i oczywiście chce słodyczy, jakby nie wiedział, że ma problem z uzębieniem! Dynia była zakończona lekko podsuszonym kawałkiem kłącza, które nie przeszkadzało, gdy dumna toczyła się obok Pana Tealighta, starając się nie uszkodzić Ojeblika, małej uciętej główki. Cała trójka powoli i z widocznym ociąganiem, gdy co chwila dynia odtaczała się trzy obtoki w tył… zbliżali się jednak do chatki znanej na Wyspie wiedźmy.

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Pan Tealight i Pełnia Księżyca…

„Pan Tealight zwyczajnie czuł się obnażony. Nazbyt oświetlony, do tego z niespotykaną próżnością w tonie, przyszło mu do głowy – że może i nieodpowiednio? Cóż, wpływ na Księżyc może i miał nawet on, ale pełnia była poza jego zasięgiem. Dlatego … Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Pan Tealight i Bunt Gargulców…

„Pan Tealight miał kilka słabości, ale tą skrupulatnie ukrywał. Na tyle skrupulatnie, że większość mieszkańców „Sklepiku z Niepotrzebnymi”… po prostu o niej wiedziała. Nie podejrzewała tego eleganckiego, poważnego i wyraziście pewnego siebie mężczyzny o grafitowym ciele – ale tryskała pewnością. … Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz

Pan Tealight i Wiedźmy Wrony Języki…

„Pan Tealight nie zważając na ostry, zimny, przenikający i szarpiący czym się da wiatr… słuchał, a raczej udawał, że słucha. Właściwie czuł się usprawiedliwiony, w końcu jak można było usłyszeć cokolwiek przy takim sztormie. I to samobójczo siedząc na najbardziej … Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Bez kategorii | Dodaj komentarz